Piotr Zaremba: Po spotkaniu Kalemby z Tuskiem klimat dziwnie zgęstniał

Publicysta "Uważam Rze" zastanawia się, dlaczego premier i jego zaplecze tak kluczą wokół uzgodnionego wcześniej powołania Stanisława Kalemby na stanowisko ministra rolnictwa

Publikacja: 27.07.2012 13:54

Piotr Zaremba: Po spotkaniu Kalemby z Tuskiem klimat dziwnie zgęstniał

Foto: W Sieci Opinii

Piotr Zaremba w analizie, którą opublikował na portalu wpolityce.pl, pisze:

Dziwny jest klimat towarzyszący kandydatowi PSL na nowego ministra rolnictwa. Z jednej strony już przed południem moi rozmówcy z kręgów PO przedstawiali Stanisława Kalembę jako w istocie wspólnego i uzgodnionego przez obie strony aspiranta do tej funkcji. 

Co prawda:

Kręcili nosem na jego antyliberalne poglądy i zbyt bliskie związki z Waldemarem Pawlakiem, ale też cieszyli się, że jest w istocie rzeczy człowiekiem nieśmiałym i z pewnością nie będzie stawiał się premierowi na rządzie, tak jak robił to czasem Marek Sawicki. Który nota bene był do pewnego momentu przez Tuska hołubiony jako przeciwwaga dla Pawlaka.

Nie tylko nie zauważano raportów NIK na temat jego małego imperium, ale premier podpisywał wszystkie jego rekomendacje personalne, łącznie z tymi najgorszymi.

Jednak, jak poprzednio w tej sprawie, znów doszło do zwrotu akcji:

Po spotkaniu Kalemby z Tuskiem klimat dziwnie zgęstniał. Politycy PO zaczęli raczyć PAP i prasę sygnałami, że nie wszystko jeszcze jest przesądzone. Czyżby chcieli mu zgotować widowisko przeczołgiwania, stawiania warunków, przewlekania decyzji? Sam Kalemba dał im zresztą parę pretekstów. Na przykład w TVP Info zapewniał swoim topornym językiem, że partie mają prawo wysyłać do spółek, kogo chcą.

Z kolei Jan Krzysztof Bielecki, człowiek Tuskowi bardzo bliski, zapewnił w TVN 24, że osoba ministra ma mniejsze znaczenie, ale jego partia powinna wymusić na ludowcach przed ostatecznymi uzgodnieniami personalnymi zgodę na rozmaite decyzje, na przykład reformę KRUS.

Zaremba wyciąga wnioski:

Możliwe więc, że czeka nas kolejny kilkudniowy spektakl. Ze strony PO już padła deklaracja, że PSL będzie musiał przedstawić program uzdrowienia sytuacji w swoim resorcie. Nie ma w tym nic złego, choć od razu pojawia się pytanie, dlaczego tylko tam, skoro nawet "Gazeta Wyborcza" włączyła się w przypominanie patologii w najróżniejszych spółkach i agencjach podlegających bezpośrednio platformerskim ministrom i urzędnikom.

I pointuje, że jeśli Kalemba dostanie resort, to znaczy, że Pawlak i Tusk są na siebie skazani, a to hamletyzowanie wokół kandydatury służy premierowi, który chce:

Po pierwsze wykorzystać tę zmianę wizerunkowo, a po drugie wycisnąć coś na PSL. Przecież nie temu służyła cała awantura z taśmami, aby wszystko wróciło do czasu sprzed niej. Czasem takie próby nerwów kończą się nieprzewidzianymi zwrotami akcji. Czy tak będzie tym razem?

Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?