Premier Donald Tusk jest zadowolony z wyniku wyborczego Platformy w wyborach europejskich. Jak mówią nasi rozmówcy na szczytach PO, Tusk całe zwycięstwo przypisuje sobie, swej sprawności politycznej oraz komunikatywności. ?I jednoosobowemu zarządzaniu partią.
Podczas zeszłotygodniowego posiedzenia zarządu PO nie było dyskusji o wynikach, nie analizowano choćby, czemu partia straciła milion wyborców od czasu poprzednich eurowyborów w 2009 r.
Za to – co staje się już tradycją w PO – po wyborach premier postanowił uderzyć w Grzegorza Schetynę. Podczas obrad zarządu ostro skrytykował go za przedwyborczy wywiad dla „Rz", w którym Schetyna nazwał Platformę „partią sytą i często pozbawioną woli walki". Schetyna publicznie krytykował także przyjęcie na listy PO dawnego speca od propagandy PiS Michała Kamińskiego, co było osobistą decyzją Tuska.
Schetyny na spotkaniu zarządu PO nie było, bo pod koniec minionego roku Tusk doprowadził do usunięcia go z władz partii. Teraz premier przystępuje do ostatecznego rozrachunku ze Schetyną: chce się go całkowicie pozbyć z partii, wysyłając na placówkę zagraniczną. Według naszych informacji Schetyna usłyszał propozycję wyjazdu do Moskwy, gdzie pod koniec listopada kończy się kadencja obecnego ambasadora Wojciecha Zajączkowskiego.
Schetyna nie chciał w rozmowie z „Rz" komentować tych informacji. Jego współpracownicy nie wyobrażają sobie, aby przyjął propozycję wyjazdu, bo to oznaczałoby pożegnanie z krajową polityką. Jednocześnie jednak, nad Schetyną wisi miecz Tuska. A to znaczy, że Schetyna nie ma szans na realizację swego własnego pomysłu politycznego – ubiegania się o stanowisko prezydenta Wrocławia jako kandydat Platformy.