Reklama

Dwóch Ukraińców skazanych za szpiegostwo dla Rosji nadal ukrywa się przed odsiadką

Służby poszukują szpiegów, którzy w grudniu ubiegłego roku wyszli z aresztu, po tym jak zwolnił ich lubelski sąd. Teraz trzeba ich szukać. 3 lipca za jednym z nich Yaroslavem B. sąd wydał list gończy – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. To skazany na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności za szpiegostwo na rzecz Rosji obywatel Ukrainy, członek największej, 16-osobowej siatki szpiegowskiej rozbitej w Polsce.

Aktualizacja: 12.07.2024 06:11 Publikacja: 12.07.2024 04:30

Niedawne rozbicie przez ABW szajki szpiegowskiej było jej największym dotychczasowym sukcesem

Niedawne rozbicie przez ABW szajki szpiegowskiej było jej największym dotychczasowym sukcesem

Foto: ABW

Jak ujawniła niedawno „Rz”, Yaroslav B. od stycznia się ukrywa i unika więzienia, na które został skazany. Zniknął zaraz po tym, jak w grudniu sąd zamienił mu areszt na zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu. Jak odpowiada nam sąd, powołując się na informacje z lubelskiej policji, „skazany jest poszukiwany, jednak nie jest uznany za osobę zaginioną”, a postanowieniem z 3 lipca „zawieszono postępowanie wykonawcze i zarządzono poszukiwania go listem gończym”.

Okazuje się, że nadal ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości także drugi skazany, który w dniu ogłoszenia wyroku został wypuszczony z aresztu – najmłodszy z grupy szpiegów Artur M. (kiedy popełniał przestępstwo, miał 16 lat). Wyrok nakazujący umieszczenie go w młodzieżowym ośrodku wychowawczym został skierowany 29 stycznia do wykonania do sądu w Łodzi (w woj. łódzkim mieści się placówka).

Czytaj więcej

Sąd łaskawy dla rosyjskich szpiegów. Opuścili areszt

„Jak wynika z informacji uzyskanej z Sądu Rejonowego dla Łodzi — Widzewa z dnia 21 czerwca 2024 roku, skazany jest poszukiwany celem wykonania środka” – przyznaje lubelski sąd. Służbom udało się zatrzymać i osadzić tylko Białorusinkę Maryię M., trzecią ze skazanych, wobec których sąd uchylił tymczasowy areszt – od 18 czerwca odbywa karę pozbawienia wolności.

Skazani za szpiegostwo rozpłynęli się we mgle. Sądowi zabrakło wyobraźni

O tym, że jest duże ryzyko, że skazani za szpiegostwo cudzoziemcy po zwolnieniu z aresztu rozpłyną się we mgle, mówili „Rz” funkcjonariusze służb i prokuratorzy. Skazani szpiedzy nie mieli stałego zameldowania, a nawet – jak twierdzili – telefonów komórkowych (co musiało być nieprawdą, bo prowadzący ich rosyjski agent poprzez portal Telegram zlecał im zadania szpiegowskie).

Reklama
Reklama

Dlaczego lubelski sąd ich wypuścił? Powodem miało być to, że – jak tłumaczy „Rz” – „wymiar nieprawomocnie orzeczonej kary w świetle prawa polskiego nie dawał podstaw do dalszego stosowania po wyroku tymczasowego aresztowania” – czyli skazani odsiedzieli ponad połowę wyroku, a „prawidłowy tok postępowania” związany z wykonaniem kar „zagwarantuje orzeczony wobec oskarżonych zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportów”.

Według naszych rozmówców sądowi zabrakło wyobraźni. – Nie ma przepisu, który nakazywałby obligatoryjne zwolnienie z aresztu skazanego tylko dlatego, że odbył większość kary i uzyskał uprawnienie do ubiegania się o przedterminowe warunkowe zwolnienie – komentuje prok. Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP, i nie dziwi go, że zwolnieni szpiedzy zniknęli.

– Doświadczenie życiowe nakazywałoby przypuszczać, że w tej sytuacji skazani po prostu „dadzą nogę” i niemożliwe będzie odbycie wyroku w całości, a nawet formalne skorzystanie przez nich z dobrodziejstwa warunkowego przedterminowego zwolnienia – uważa prok. Skała.

Jak wskazuje prokurator, „sama charakterystyka materialna czynu szpiegostwa powoduje, że obawa ukrywania się, ucieczki, unikania odpowiedzialności karnej jest jak najbardziej realna”.

– Jeżeli pracowali na zlecenie wywiadu rosyjskiego, to taki wywiad w pierwszej kolejności ich ewakuuje. Jeżeli sąd nie dostrzegał takiego zagrożenia, to jest to nieroztropne, niemieszczące się w regułach doświadczenia życiowego – uważa prok. Jacek Skała.

Gdzie dzisiaj są Yaroslaw B. i Artur M.? – Zostali zapewne ewakuowani do Rosji albo Białorusi i raczej nie pojawią się u nas szybko – ocenia płk Jacek Mąka, były wiceszef ABW, specjalista od kontrwywiadu.

Reklama
Reklama

Siatka „Andrieja”. Oskarżonych 16 osób, skazanych 14

Ponad rok temu o szpiegostwo na rzecz Rosji zostało oskarżonych 16 osób – 13 Ukraińców, 2 Białorusinów i Rosjanin.

W grudniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Lublinie skazał 14 z nich – osoby te się przyznały i dobrowolne poddały karze za udział w przygotowywaniu akcji dywersyjnych i sabotażowych na terenie Polski (dwie osoby będą miały proces).

Grupa kierowana zdalnie przez „Andrieja”, prawdopodobnie funkcjonariusza rosyjskiej FSB, obserwowała lotniska, planowała wysadzenie pociągów, a nawet zabójstwa. Płacono im w kryptowalutach, np. 300–400 dol. za montaż kamery, do 10 tys. dol. za wykolejenie pociągu – tego ostatniego nie zdążyli zrobić, w porę ich wyłapano.

Czytaj więcej

ABW szuka łowców szpiegów – trwa intensywny nabór do pracy w delegaturach

Artur M., choć najmłodszy, odgrywał znaczącą rolę. Kupował kamery do obserwacji np. portu w Jasionce, dworca w Rzeszowie i tras kolejowych, werbował osoby, które miały je montować. Dostał za to 19 tys. zł. Yaroslav B., 44-latek (po studiach, politolog), udostępnił rachunek bankowy, przez który szła zapłata za wykonane zadania, kupował i rejestrował karty SIM, które szpiedzy wykorzystywali w instalowanych na trasach pociągów kamerach (kara: rok i trzy miesiące). Także Maryia M. (dziś 20-latka) pozwoliła, by na jej konto wpłacano pieniądze dla szpiegów, pomagała rozklejać ulotki mające wywołać antyukraińskie nastroje. Przed zatrzymaniem studiowała w Warszawie (wyrok: rok i miesiąc).

Pułkownik Jacek Mąka: – Operacje z ich udziałem nie były szczególnie wyrafinowane i koronkowe – taka kołchozowa „razwiedka”. Nie byli agenturą pierwszego sortu, zakładano, że mogą pójść na straty w razie zdemaskowania. Tego rodzaju werbowki mają w sobie także element selekcji. Służby wychwyciły jakąś część tych czynowników, inni są, działają dalej. Ci operatywniejsi, skuteczniejsi i ostrożniejsi zarazem, którzy nie dali się złapać, mają predyspozycje do zakwalifikowania ich do bardziej wyrafinowanych operacji wywiadowczych.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Akty dywersji na kolei. Jest wniosek o wydanie czerwonej noty Interpolu wobec podejrzanych
Przestępczość
Państwo w państwie. Prokuratura, policja i oszukani klienci banku
Przestępczość
Kontrowersyjna reaktywacja Collegium Humanum. Jak państwo postawiło na nogi interes Pawła Cz.
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Przestępczość
Kim jest Mychajło Ch., ukraiński „kolekcjoner” rosyjskich paszportów?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama