Tragedia wydarzyła się w niewielkim 15-tysięcznym mieście Kauhajoki, około 300 kilometrów na północ od Helsinek. Rozegrała się tuż przed godziną 11 w szkole zawodowej dla dorosłych.
W budynku znajdowało się 150 uczniów, gdy do szkoły wkroczył uzbrojony Matti Juhani Saari, uczeń drugiej klasy kucharskiej. Był ubrany na czarno, na głowie miał kominiarkę, w rękach – co potem jednogłośnie twierdzili świadkowie – podejrzaną torbę. Mężczyzna wszedł do klasy, gdzie akurat odbywał się egzamin. W sali było 20 uczniów.
Saari zaczął strzelać na oślep. Woźny opowiadał potem, że huk był taki, jakby strzelał z broni automatycznej. W szkole wybuchła panika. Budynek zaczął płonąć i policja podejrzewa, że mężczyzna miał w torbie ładunki wybuchowe. Saari zostawił dwa listy, w których napisał, że planował atak od 2002 roku i nienawidzi „ludzkiej rasy”. Podobno mieszkał sam, tylko z kotem.
Finowie są przerażeni. To najkrwawsza masakra na terenie szkoły w historii całego kraju. W spokojnej Finlandii nigdy nie dochodziło do podobnych tragedii. Pierwszy raz masakra w szkole rozegrała się rok temu. 7 li- stopada podobny dramat miał miejsce w szkole w Joela. 18-letni uczeń zastrzelił wówczas osiem osób i odebrał sobie życie.
– Prawdopodobnie dramat w Kauhajoki ma związek z tamtą tragedią. Wtedy mówiliśmy, że trudno uwierzyć, by coś podobnego mogło się zdarzyć w Finlandii. Nagłośnienie tamtej tragedii w mediach mogło mieć wpływ na to, że młodzi z depresją czy osoby z ekstremalnymi zaburzeniami osobowości również zechcieli się znaleźć w centrum uwagi, popełniając samobójstwo – mówi „Rz” Soili Poijula, psycholog z uniwersytetu w Oulu. I podkreśla: – Nie sądzę, by mógł na to wpłynąć brak słońca czy fiński klimat.