Parę dni temu w południe na plac przed bazyliką św. Jana Bosko we wschodnim Rzymie zajechał prowadzony przez policję potężny konwój: najpierw 12 SUV-ów z kwiatami i wieńcami, potem zaprzężona w sześć czarnych jak heban rumaków XIX-wieczna, bogato złocona karoca z trumną, w której złożono ciało bossa Vittorio Casamonica, a wreszcie 250 czarnych limuzyn z żałobnikami. Na placu czekał tłum. Gdy sarkofag wnoszono do świątyni, orkiestra dęta grała z uczuciem rzewny temat z filmu „Ojciec chrzestny". Na fasadzie bazyliki wisiał ogromny fotomontaż: uśmiechający się, zażywny, upozowany na Jana XXIII Don Vittorio w bieli ze zdobionym drogimi kamieniami pektorałem na piersi, unoszący się nad bazyliką św. Piotra i Koloseum. Na dole podpis: „Król Rzymu". A obok podobne, niewiele mniejsze dzieło Photoshopa: Don Vittorio w tym samym papieskim stroju na tle Tybru i Watykanu z podpisem: „Zdobyłeś Rzym, teraz podbijesz niebiosa".