Mechanizm jest zwykle podobny: siatka fikcyjnych firm handluje między sobą, wykazując na rachunkach podatek VAT. Transakcje są zmyślone, ale nieistniejąca firma występuje do urzędu skarbowego o zwrot podatku obrotowego. Tak było w przypadku firmy z Unterfoehring (koło Monachium), która rzekomo handlowała prądem. Jak poinformowała rozgłośnia Bayerischer Rundfunk (BR), firma miała rzekomo obroty rzędu setek miliardów euro i domagała się od urzędu skarbowego zwrotu podatku VAT opiewającego na dziesiątki milionów euro. Tylko jeden z rachunków przewidywał zwrot 190 tys. euro. W podsłuchanej rozmowie telefonicznej islamiści mieli mówić o „wojnie wymierzonej w gospodarkę”.
Dżihad finansowy
Tak właśnie działa „dżihad ekonomiczny”, który szerzy się drogą internetową. Dżihadyści wzywają do okradania państwowych kas i szkodzenia gospodarce przy pomocy oszukańczych trików. Te z kolei mają przyczynić się z jednej strony do osłabienia państwa, a z drugiej strony finansować terror islamistów. W ich pojęciu taki sposób finansowania „świętej wojny” jest tak najbardzie dozwolony, a nawet konieczny.
Ekonomiczni dżihadyści apelują ponadto o zaciąganie i niespłacanie kredytów bankowych. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają służyć finansowaniu „świętej wojny” w kontrolowanych regionach Syrii, Iraku i Libii, ale także działalności w państwach zachodnich.
Pranie brudnych pieniędzy