Alkotubki wywołały w ubiegłym tygodniu ogromny skandal. W błyskawicznym tempie zniknęły ze sklepów i przy okazji przypomniały o problemie alkoholi w małych opakowaniach. A te mają się nieźle, bo ich sprzedaż w ciągu ostatniego roku przekroczyła 6 mld zł, czyli 12 proc. wartości rynku alkoholi. Jedna czwarta „małpek” jest sprzedawana do południa.
Alkohol w małym formacie
Afera z tubkami przypominającymi musy owocowe dla dzieci zaszkodziła nie tylko producentowi, firmie OLV, ale i sieci PoloMarket, która je sprzedawała, a potem, dla ratowania wizerunku, cały zysk z nich musiała przeznaczyć dla powodzian. Przywróciła też dyskusję o nadmiernie łatwym dostępie do alkoholu w Polsce, a także o tym, że alkohol można sprzedawać w przeróżnych formatach – dodatkowo zwiększających atrakcyjność napojów wyskokowych – kryształowych globusów, porcelanowych karabinów itd.
Czytaj więcej
Po 223 kontrolach sklepów, inspektorzy nie znaleźli ani jednej alkotubki. Dlatego JIHARS nie ma z...
„Małpki”, czyli mocne alkohole, często słodkie, podbiły szturmem polskich konsumentów jeszcze przed pandemią. Najpopularniejsze są setki, czyli butelki o pojemności 100 ml, ale ostatnio weszły na rynek nawet butelki 90 ml. Skala ich popularności była zatrważająca, według różnych badań Polacy kupowali w 2019 r. dziennie nawet milion sztuk do południa. To doprowadziło do zmian w przepisach, wprowadzono dodatkowe opłaty od alkoholu właśnie w małych butelkach, powrócił też pomysł, zarzucony przed pandemią, by jednak tych formatow zakazać. Minister finansów zdradził w sierpniu, że wciąż wysoka sprzedaż „małpek” budzi jego niepokój. – Wiem, że ich sprzedaż jest również bardzo wysoka w godzinach porannych, i to budzi niepokój zarówno pani minister zdrowia, jak i mój. Będziemy tutaj jeszcze dyskutować – mówił Andrzej Domański, minister finansów. Po skandalu z alkotubkami rząd zapowiedział zmiany przepisów związanych ze sprzedażą alkoholu, skali zmian jeszcze nie znamy, pierwszy pojawił się projekt rozporządzenia Ministerstwa Finansów, ale eksperci wskazują, że zmiany muszą być strukturalne i pracują nad nimi także resorty zdrowia oraz finansów.