[ramka]– W firmie zatrudniam tylko pracowników biurowych od 8 do 16. Obowiązuje w niej miesięczny okres rozliczeniowy. Z art. 128 § 3 pkt 2 k.p. wynika, że do celów rozliczania czasu pracy przez tydzień należy rozumieć siedem kolejnych dni kalendarzowych, poczynając od pierwszego dnia okresu rozliczeniowego. Do tego dochodzi art. 133 § 1 k.p. gwarantujący podwładnemu prawo do 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku w każdym tygodniu.
W jaki sposób miałem zapewnić załodze odpoczynek tygodniowy w lutym czy marcu br., skoro okres rozliczeniowy rozpoczynał się w tych miesiącach w niedzielę? Wprawdzie w tych miesiącach pracownicy mieli nieprzerwany odpoczynek wynoszący co tydzień 64 godziny, ale następował on za każdym razem na przełomie dwóch tygodni: zgodnie z definicją tygodnia przyjętą dla rozliczania czasu pracy (obejmował piątkowe popołudnie i sobotę na zakończenie jednego tygodnia i niedzielę oraz poniedziałkowy poranek na rozpoczęcie drugiego tygodnia). Czy to jest prawidłowe? [/ramka]
W tej sytuacji pracownikom można było zmienić harmonogramowe godziny pracy, np. od 11 do 19. Ale nawet to, że pracodawca nic nie zrobił, nie oznacza dla niego negatywnych konsekwencji.
[srodtytul]Regulacje zawodzą[/srodtytul]
Kodeksowe definicje tygodnia i minimalnego odpoczynku tygodniowego nie są doskonałe, o czym świadczy problem czytelnika. W podstawowym systemie czasu pracy, gdy załoga pracuje w stałych godzinach od 8 do 16 i jednocześnie okres rozliczeniowy rozpoczyna się od niedzieli, te określenia zawodzą.