Starosta zatrzymał prawo jazdy kierowcy, który decyzją burmistrza został uznany za uchylającego się od płacenia alimentów.
Kierowca odwoływał się najpierw do samorządowego kolegium odwoławczego, a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Argumentował, że po zatrzymaniu prawa jazdy nie będzie w stanie sprawować opieki nad drugim małoletnim synem, który cierpi na autyzm oraz niepełnosprawność umysłową. Prawo jazdy jest mu bowiem potrzebne do przewożenia niepełnosprawnego syna do przedszkola, ośrodka zdrowia oraz na rehabilitację. A ponadto ojciec bez własnej winy nie jest w stanie w pełni spełniać obowiązku alimentacyjnego wobec dorosłego syna. Zrezygnował z pracy zarobkowej i otrzymuje jedynie świadczenie pielęgnacyjne. Z niego reguluje wszystkie zobowiązania łącznie z alimentacyjnym w wysokości ok. 50–80 zł miesięcznie. W jego ocenie zatrzymanie prawa jazdy narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności.
WSA odrzucił jego skargę. Przypomniał, że Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 12 lutego 2014 r. orzekł, że stanowiąca istotną dolegliwość dla dłużnika alimentacyjnego ingerencja w sferę jego interesów nie jest nadmierna. Dobrem chronionym są bowiem usprawiedliwione potrzeby dziecka, którego sytuacja zarówno społeczna, jak i materialna się pogorszyła, i które bezskutecznie dochodzi od jednego z rodziców alimentów ustalonych przez sąd w wymiarze możliwym do ich realizacji. Podkreślił też, że decyzja o zatrzymaniu prawa jazdy jest stosowana wobec wąskiej kategorii dłużników alimentacyjnych. A dokładnie tych wykazujących się szczególną uporczywością w utrudnianiu egzekucji oraz w uchylaniu się od współpracy z właściwymi organami.
Jak wskazał Trybunał, jeśli dłużnik nie jest w stanie wywiązać się z alimentów, ale współpracuje z właściwymi organami, prawa jazdy nie można mu zatrzymać.
Sąd w Gdańsku rozpoznający skargę kierowcy nie kwestionował jego trudnej sytuacji życiowej. Wskazał jednakże, iż z woli ustawodawcy zaniechanie przez dłużnika alimentacyjnego współpracy z właściwymi organami prowadzi do uznania go za osobę uchylającą się od zobowiązań alimentacyjnych. I tym samym wyklucza skuteczne powoływanie się na trudną sytuację życiową.