Cztery lata funkcjonowania w Polsce tzw. okien życia pokazują, że dla zostawianych tam dzieci są to miejsca bezpieczne. Przebywają w nich zresztą bardzo krótko, bo zaledwie około kwadransa.
Tuż po Nowym Roku świeżo narodzoną dziewczynkę zostawiono w oknie życia w szczecińskiej parafii św. Rodziny. To pierwsze dziecko znalezione w tym oknie, powstałym w 2009 r. Gdy tylko odezwał się alarm, siostry zakonne zabrały dziecko, wezwały pogotowie i trafiło ono do szpitala.
Taką samą procedurę stosuje najstarsze (i najbardziej zasłużone) okno życia przy domu Sióstr Nazaretanek w Krakowie (ul. Przybyszewskiego 39), otwarte w 2006 r. w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Pozostawiono tu już 14 dzieci, w tym raz bliźnięta. Najczęściej trafiają tu w nocy. Czasem są bardzo zadbane, jedno było z wyprawką, ale położono też dziecko jeszcze z łożyskiem, owinięte w podkoszulek (szczegóły postępowania z dzieckiem obok).
Okna życia powstały w 40 miastach Polski. Złożono w nich ponad 30 dzieci.
– W wypadku adopcji dzieci z okna życia [b]procedura jest taka sama, jak w razie porzucenia w szpitalu, gdy matka wyrazi zgodę na tzw. adopcję blankietową, bez wskazywania osoby przysposabiającej.[/b] Chętnych rodzin jest dużo, ale dzieci wyraźnie coraz mniej – mówi Krystyna Sergiej, sędzia wizytator Sądu Okręgowego w Lublinie.