W czwartek Sąd Najwyższy przesądził, że przy podziale majątku wspólnego z urzędu sąd, ustalając wartość mieszkania, nie uwzględnia obciążenia hipotecznego, chyba że przemawiają za tym ważne powody.
Czytaj także: Hipoteka: ważna uchwała SN ws. kredytu po rozwodzie
Kość niezgody
Po rozwodzie mieszkanie jest największą kością niezgody. Nie inaczej było i w tym przypadku.
Małżonkowie Elżbieta i Robert G. kupili wspólnie lokal w 2009 r. W tym celu zaciągnęli kredyt hipoteczny w wysokości 150 tys. zł. Po kilku latach ich relacje zaczęły się psuć. Robert G. wyprowadził się z mieszkania jeszcze przed rozwodem i nie miał do niego kluczy. W lokalu została jego była żona z synem. Żona dalej spłacała kredyt, natomiast Robert G. płacił podatek od nieruchomości oraz ubezpieczenie kredytu zaciągniętego na zakup tego lokalu. Elżbieta G. nie poczyniła też zbyt wielkich nakładów na mieszkanie, jedynie wyremontowała pokój syna. W chwili rozwodu zadłużenie wynosiło 114,9 tys. zł, natomiast wartość mieszkania wynosiła 287 tys. zł.
Po rozwodzie małżonkowie postanowili podzielić majątek. Ich sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Goleniowie. Sąd uznał, że ustalając wartość lokalu, trzeba uwzględnić wartość hipoteki. Powołał się przy tym na orzecznictwo Sądu Najwyższego. Wynikało z niego, że przy szacowaniu składników majątku wspólnego należy uwzględnić obciążenie zmieniające rzeczywistą wartość tych składników majątkowych, zwłaszcza obciążenia hipoteczne i prawami dożywocia. Wartość takich obciążeń odlicza się zarówno przy ustalaniu składników majątku wspólnego, jak i przy zaliczeniu wartości przyznanej jednemu z małżonków nieruchomości na poczet przysługującego mu udziału w majątku wspólnym.