– Rosnąca tendencja budzi obawy – twierdzi rzecznik praw obywatelskich. Wtórują mu prawnicy.
– Tymczasowe aresztowanie to najbardziej restrykcyjny, izolacyjny środek zapobiegawczy przewidziany przez polskie prawo. Stosowany jest, kiedy nie można jeszcze stwierdzić odpowiedzialności karnej – mówi „Rzeczpospolitej" adwokat Paweł Ignatjew z Kancelarii Dąbrowska, Poręcki, Ignatjew. To najsurowszy ze środków, który ma zapewnić prawidłowy tok postępowania, ale trzeba pamiętać, że w samym tym postępowaniu konkretną osobę chroni cały czas domniemanie niewinności. –To nie może być jednak substytut kary – podkreśla adwokat. I zapewnia, że pewną ochroną prawidłowego przebiegu postępowania mogłaby być wysoka kaucja. Wkrótce jednak wejść może w życie przepis, który zabroni tzw. zrzutki na poręczenie.
Obok liczby aresztów znaczenie ma też ich długość, który w rekordowych sprawach wynosi ponad dwa lata, a bywa, że i dłużej.
Zgodnie z kodeksem postępowania karnego środki zapobiegawcze można stosować, by zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania, a wyjątkowo też, by zapobiec popełnieniu przez oskarżonego nowego, ciężkiego przestępstwa. Można je stosować tylko wtedy, gdy zebrane dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.
Na problem nadużywania aresztu od lat zwraca uwagę m.in. RPO oraz np. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Oceniła, że problem nadużywania aresztu, na który już wiele lat temu wskazywał Europejski Trybunał Praw Człowieka, „nie został rozwiązany".
Problemem w Polsce jest też przedłużanie tymczasowego aresztowania. Nie ma żadnych limitów dla sądów. W związku z tym można być aresztowanym tymczasowo nawet kilka lat. Dlatego prof. Bodnar zwrócił się do premiera z żądaniem stworzenia nowych przepisów, które wprowadzą limit przedłużania tymczasowego aresztowania.