Mężczyzna oskarżony o zabójstwo żony uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Łomży – to ostatni wyrok w głośnej sprawie w procesie poszlakowym. Takim samym wyrokiem kończyły się w I instancji też inne sprawy:?zabójstwa na Nowym Świecie czy małżeństwa Jaroszewiczów w Aninie. Uniewinnienie od zarzutu podżegania do zabójstwa zapadło także w sprawie matki małego Michałka utopionego w Wiśle. Taki rodzaj procesu czeka też niebawem Katarzynę W. oskarżoną o zabójstwo Madzi z Sosnowca. Katalog spraw poszlakowych jest bardzo bogaty: od zabójstwa do włamania czy kradzieży.
– To bardzo trudne sprawy, wymagają wyjątkowej wnikliwości i cierpliwości – przyznaje sędzia Marek Celej, który wielokrotnie prowadził takie procesy.
Uboczny, a jednak ważny
Poszlaka to dowód uboczny, czyli zabezpieczone na miejscu przestępstwa ślady linii papilarnych; ślady butów, stóp; ślady zapachowe; billingi, a także dowody rzeczowe pozostawione przez sprawcę na miejscu zdarzenia i wszelkie opinie medyczne. Faktem głównym zaś w sprawie są zeznania naocznego świadka. Kiedy ich nie ma, sprawa staje się poszlakowa.
– Sąd wyrokując, choć nie ma naocznego świadka, nie może mieć najmniejszej wątpliwości, że oskarżony był na miejscu zdarzenia i popełnił zarzucane mu przestępstwo – dodaje sędzia Jarosław Kulagowski.
Liczy się jakość
– Poszlaka to dowód pośredni, odległy nieco od zdarzenia. Dlatego tak ważna jest jej jakość – wyjaśnia prof. Brunon Hołyst, kryminolog. Dodaje, że najlepiej gdy poszlak w sprawie jest więcej. Zastrzega jednak, że czasem wystarczą dwie, trzy, ale mocne i niepodważalne.