Marcin P., prezes firmy Amber Gold, ma na koncie sześć wyroków karnych, m.in. za fałszowanie dokumentów, przywłaszczanie pieniędzy klientów itp. Wszystkie przewidują zawieszenie. Dla przeciwników zawieszania kar to dowód na to, że sądy zbyt często dają szansę skazanym, którzy na to nie zasługują. Jak wynika ze statystyk, wśród kar pozbawienia wolności na czas do sześciu miesięcy aż 60 proc. wyroków jest zawieszanych, w sprawach do dwóch lat więzienia – niespełna połowa. We wszystkich sąd musiał uznać, że skazany ma pozytywną prognozę kryminologiczną.
Życie na próbę
– Nie podejmujemy takich decyzji automatycznie – zapewnia sędzia Rafał Puchalski, który przyznaje, że większość kar, jakie orzeka, zapada właśnie w zawieszeniu. – Kara pozbawienia wolności jest ostatecznością. Ma cel wychowawczy i probacyjny, a te często da się osiągnąć, pozostawiając skazanego na wolności – przekonuje.
2 lata więzienia to maksymalna kara, której wykonanie sąd może zawiesić na okres próby
– Poddając próbie, sąd może nakazać skazanemu np. przeprosić pokrzywdzonego, oddać mu pieniądze, podjąć pracę lub naukę, powstrzymać się od picia alkoholu, a nawet wyprowadzić się z domu. Jeśli takie ograniczenia trwają dwa, trzy, a mogą nawet pięć lat, to zawieszenie jest dokuczliwe dla skazanego – mówi sędzia Jędrzej Paprocki. Zapewnia też, że sąd, podejmując decyzję, dokładnie bada życie skazanego. Sprawdza, czy pracuje, uczy się, jaką ma opinię wśród sąsiadów i znajomych itd.
Zbyt łaskawe sądy
Prof. Stefan Lelental, karnista, także uważa, że zawieszenia kary nie można utożsamiać z bezkarnością sprawcy przestępstwa.