Ostatnie policyjne statystyki pokazują, że wszczynanych jest coraz więcej spraw tzw. wyborczych, zwłaszcza w pierwszych dniach po wyborach.
– To efekt coraz większej świadomości społecznej. Ludzie chcą korzystać ze swoich praw, w tym wyborczych. Łamanie prawa to dla większości manifest przeciwko temu, co się w polityce dzieje – oczywiście wtedy, gdy dzieje się wbrew nim – uważa dr Jacek Wasiński, socjolog społeczny.
Przykład? W 2014 r. wszczęto ponad 100 postępowań tylko o fałszowanie dokumentów wyborczych (z art. 248 kodeksu karnego). Najwięcej dotyczyło podrobienia protokołów czy kart do głosowania. Połowa zakończyła się wyrokami do roku więzienia (zagrożenie przewidziane w kodeksie karnym to maksymalnie trzy lata).
Z tego samego przepisu odpowiadał całkiem niedawno (podczas wyborów prezydenckich) mieszkaniec Chrzanowa, który wyniósł z lokalu pobraną wcześniej kartę wyborczą. Policję powiadomił o tym przewodniczący obwodowej komisji wyborczej. Karta została zabezpieczona.
Sądowego procesu doczekało się także pewne małżeństwo biorące udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Odebrali karty do głosowania i nie wrzucając ich do urny, opuścili lokal wyborczy. Na podstawie art. 39 pkt 7 kodeksu karnego sąd orzekł wobec nich świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Stwierdzono, że taka kara może wzmocnić świadomość prawną społeczeństwa.