Zawiadomienie do prokuratury złożyła w tej sprawie Naczelna Rada Adwokacka w lipcu 2022 r. Zrobiła to po wysłuchaniu relacji jednego z członków adwokatury, który wiosną ubr. w ramach czynności zawodowych spotkał się online z reprezentantem drugiej strony. W spotkaniu uczestniczyła kobieta, która przedstawiła się z imienia i nazwiska oświadczając, że jest adwokatem. W trakcie rozmowy z nią profesjonalny pełnomocnik nabrał jednak co do tego podejrzeń i sprawdził, że jej nazwisko nie widnieje w rejestrze adwokatów. Dopiero wtedy kobieta przyznała, że nie jest adwokatem, lecz dziennikarzem, a całe spotkanie miało być prowokacją dziennikarską.
Czytaj więcej
Bez tropiących redaktorów wiele nieprawidłowości nie wyszłoby na jaw.
NRA wskazuje, że zgodnie z art. 1 ust. 4 Prawa o adwokaturze, tytuł zawodowy adwokata podlega ochronie prawnej. Nieuprawnione podawanie się przez jakąkolwiek osobę za adwokata wiąże się z możliwością naruszenia tajemnicy adwokackiej oraz poufności w przeprowadzeniu rozmów pomiędzy profesjonalnymi pełnomocnikami.
Prezydium NRA upoważniło adw. Bartosza Tiutiunika, wiceprezesa NRA, do reprezentowania Rady w tej sprawie.
- Naszym zdaniem w okolicznościach tej sprawy może zachodzić uzasadnione podejrzenie, że dziennikarka popełniła przestępstwo podszywając się pod adwokata, który - jak wynika z art. 7 Prawa o adwokaturze - w trakcie wykonywania czynności zawodowych korzysta z ochrony prawnej podobnie jak sędzia czy prokurator, czyli ma status funkcjonariusza publicznego. Zgodnie z art. 227 Kodeksu karnego podawanie się za funkcjonariusza publicznego jest karalne. Ale to nie wszystko. Ta pani doskonale wiedziała, że będzie rozmawiać z adwokatem, którego obowiązuje tajemnica adwokacka. Czyli świadomie próbowała uzyskać od profesjonalnego pełnomocnika informacje objęte tajemnicą zawodową, nieprzeznaczone dla niej. Tym samym istnieje uzasadnione podejrzenie, że doszło tu do wyczerpania przesłanek przestępstwa z art. 267 par. 3 K.k. w formie usiłowania - wyjaśnia adwokat Bartosz Tiutiunik w rozmowie z "Rzeczpospolitą". - Mówienie, że to miała być dziennikarska prowokacja nie pozbawia działania cech czynu zabronionego - dodaje.