Według portalu, do teorii, że miesięcznice smoleńskie to akty religijne, była przywiązana warszawska policja, która razem z prokuraturą zatrzymywała na dwa dni członków Lotnej Brygady Opozycji za „zakłócanie” miesięcznic. Mimo zamknięcia Placu Piłsudskiego dla warszawiaków na czas tych uroczystości, LBO zawsze znajdowała sposób, by przeprowadzić swoje akcje i dotrzeć z pytaniami do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego („Jarek, gdzie jest wrak?", "Balbina, kazałeś lądować bratu?" itp.).
Pikieta na Zachęcie
10 października 2021 r. aktywiści weszli na mury galerii Zachęta blisko placu. Ich pytania było bardzo dobrze słychać pod pomnikiem smoleńskim, co miało wywołać zdenerwowanie polityków PiS, również J. Kaczyńskiego.
Czytaj więcej
Drzwi do mieszkania, które wynajęła Lotna Brygada Opozycji zostały oklejone napisem „remont”. Kiedy policjantom ich nie otworzono, postanowili zaglądnąć do środka od zewnątrz. Wygląda na to, że policja wpadła w sidła prowokacji LBO - ustaliła „Rzeczpospolita”.
Policja, z pomocą drabin wdrapywała się na mury, by wyrwać tuby z rąk skandujących aktywistów i ściągać ich stamtąd. Jednego z nich antyterroryści gonili po pobliskim drzewie, z którego zadawał pytania.
Po zatrzymaniu, aktywistów trzymano przez dwa dni w zimnych, ciemnych i śmierdzących celach, bez bezpośredniego dostępu do wc. Prokuratura postawiła im zarzuty naruszenia miru domowego Zachęty (art. 193 kodeksu karnego) poprzez zakłócanie porządku publicznego (art. 57a kk) oraz złośliwego przeszkadzania w wykonywaniu aktu religijnego (art. 195 kk). Zastosowano wobec nich dozór policyjny – mieli stawiać się na komisariacie. Dostali też zakaz zbliżania się do pl. Piłsudskiego w czasie miesięcznic na bliżej niż 400 m.