Praw karne: metody negocjatorów ratujących samobójców

Ratują samobójców, bo do perfekcji opanowali sztukę rozmowy i łagodzenia emocji.

Publikacja: 04.01.2014 09:50

Wśród nich nie ma gwiazd. Na zewnątrz nie używają imion, posługują się numerami. Ratują ludzkie życie i zdrowie. Negocjatorzy, bo o nich mowa, pomagają w pracy policji, w więzieniach i podczas zatrzymań niebezpiecznych przestępców.

Ich praca polega na negocjacjach, a negocjacje to sztuka rozmowy i uważne wysłuchanie drugiego człowieka. Nie mogą się kojarzyć z jakąkolwiek manipulacją. Chodzi o rozwiązanie problemu bez użycia siły. To tańszy i łatwiejszy sposób, choć nie tak efektowny jak działania siłowe.

W negocjacjach najtrudniejsza jest pierwsza godzina. Wtedy wzburzenie jest najsilniejsze. Potem czas już działa na korzyść negocjatorów. Ale to jeszcze nie gwarantuje sukcesu.

Pomóc, a nie zaszkodzić

Lipiec 2013 r., most w Toruniu. Na nim ok. 50-letni mężczyzna, który zamierza popełnić samobójstwo. Podczas negocjacji zniecierpliwieni kierowcy, którzy utknęli w korku, wykrzykują do zdesperowanego mężczyzny, żeby w końcu skoczył. Im się przecież spieszy.

– Takie zachowanie bardzo utrudnia rozmowę. Negocjatorzy łagodzą sytuację, próbują odwrócić jego uwagę od całego zamieszania, a ludzie obcesowo marnują ich pracę. Trudno wyciszyć emocje, kiedy wokół słychać zachęcające okrzyki „skacz!" – mówi Stanisław Żebrowski, psycholog, który przez kilka lat prowadził negocjacje.

Inny przykład. Zimą tego roku w Kielcach 17-letni chłopak, pod wpływem środków odurzających, zamknął się w domu i nie chciał nikogo wpuścić. Zachodziło ryzyko, że zrobi sobie krzywdę. Po kilkudziesięciu minutach rozmowy z policyjnymi negocjatorami zdecydował się wyjść. To był sukces negocjacji.

Z kolei dwa miesiące temu w mieszkaniu na warszawskiej Pradze porzucony kochanek terroryzował byłą partnerkę i jej dzieci. Zamknął się razem z nimi i straszył, że zabije. Poddał się po sześciu godzinach rozmów z negocjatorami. Chwilami było trudno, bo kobieta i jej dzieci przez lata były osobami najbliższymi dla porzuconego mężczyzny. Ten temat należało więc omijać.

Dobry negocjator nigdy nie przerywa wypowiedzi i jest cierpliwy

Nie zawsze jednak się udaje. Wszyscy pamiętamy dramat, do którego doszło na początku tego roku w Warszawie. Doświadczony policjant kryminalny najpierw ranił nożem żonę, a potem popełnił samobójstwo. Negocjatorzy przez kilka godzin próbowali nawiązać kontakt. Bezskutecznie. Mężczyzna nie podjął rozmowy. Istnieje prawdopodobieństwo, że zastrzelił się zaraz po tym, jak zraniona kobieta uciekła z mieszkania.

Czasem ?wystarczy chwila

Nigdy nie wiadomo, jak długo negocjacje będą trwały. Czasami wystarczy chwila rozmowy i emocje opadają. Rzadko kiedy jednak udaje się je zakończyć  po kilku czy kilkunastu minutach. Są i takie, które ciągną się całymi dniami.

Najdłużej, nawet po kilka tygodni, ciągną się sprawy związane z uprowadzeniami dla okupu. W takich wypadkach negocjuje często sama rodzina, a negocjatorzy jedynie ją wspierają.

Bezpieczne tematy

W negocjacjach trzeba umieć uciekać od tematów, które wzbudzają agresję, a znaleźć te, które łagodzą emocje. Najczęściej jest to rodzina, najbliżsi.

– Dla negocjatorów nie ma uniwersalnych tematów – mówi gen. Adam Rapacki, były minister spraw wewnętrznych. Zwraca uwagę, że każda sytuacja jest inna. – Negocjator, jeszcze zanim zacznie rozmowę i przez cały czas w trakcie działań, dostaje informacje na temat desperata. Gdy chodzi o znanego policji gangstera, którego mamy za zadanie zatrzymać, jego kartoteki są łatwe do wyjęcia. Wystarczy szybka analiza i mamy gotowy materiał dla negocjatora. Kiedy jednak zdarza się próba samobójcza, trzeba szybko poznać anonimowego człowieka. Najbardziej pomagają sąsiedzi. I tak od słowa do słowa szukamy najbliższych – opowiada generał.

Podczas jednego ze zdarzeń w Gdyni przez 15 minut negocjatorzy nie mogli znaleźć nikogo, kto powiedziałby choć słowo na temat desperata, który postanowił skoczyć z dachu. Mężczyzna wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego i zdecydowanego odebrać sobie życie. Po kolejnym kwadransie pod blok podjechał samochód, z którego wysiadła partnerka mężczyzny i dwójka ich dzieci. Kiedy ośmioletni syn krzyknął: „Tato, wracaj, kocham cię!", mężczyzna się poddał i pozwolił sprowadzić z dachu.

Przepis na rozmowę ?z więźniem

– Kilka miesięcy temu osadzony zabarykadował się w celi i wziął zakładnika, współwięźnia – wspomina z kolei więzienny negocjator. Miał nóż własnej konstrukcji. Stawiał nierealne żądania. Chciał spotkania z prokuratorem i dziennikarzem, który napisał o nim niepochlebny tekst. Negocjacje trwały kilka godzin. Zaczęły się przez drzwi, ale kończono je już przy otwartej celi, bo przez drzwi nic nie było słychać. Więzień zmieniał żądania, ale te nowe też były nierealne. W końcu się udało. Poddał się i wypuścił zakładnika.

Zakład karny, areszt śledczy to miejsca szczególne. Pod jednym dachem, choć w innych celach, siedzą skazani, którzy bardzo różnie radzą sobie z utratą wolności. Jedni się poddają, są wycofani lub wpadają w depresję, inni walczą co dnia. Bywa, że z coraz większą desperacją. W takich miejscach negocjatorzy mają więcej pracy.

Czy jest jakiś sposób na rozmowę ze zbuntowanym skazanym?

– Nie ma jednego doskonałego rozwiązania, które sprawdza się we wszystkich sytuacjach. Istnieją tylko techniczne zasady – opowiada jeden ?z więziennych negocjatorów.

Podejmując rozmowę, trzeba np. zachować bezpieczną odległość. Bardzo rzadko negocjuje się twarzą w twarz, chociaż czasem to jedyny sposób.

– Jeśli rozmawiamy przez drzwi, nie możemy stać tuż przy nich. Musimy brać pod uwagę, że osoba, którą mamy przekonać do poddania się, zachowuje się nieracjonalnie, w ogóle nie myśli o konsekwencjach – tłumaczy nasz rozmówca. – Czasem jest przekonana, że nie ma nic do stracenia, i wszystkich traktuje jak wrogów. Nikt nie wie, jak się zachowa. Każdy z nas musi być przygotowany na najgorsze – przyznaje.

Przed zadaniem

Negocjator to człowiek specjalnie przygotowany do trudnej roli.

Uczy się teorii i pewnej filozofii nawiązywania kontaktu, jego utrzymania. Poznaje też techniki opanowania emocji, własnych i sprawcy. To pierwszy krok do tego, by sprawca zaczął racjonalnie myśleć.

Nauka nie kończy się na teorii. Negocjator musi się zmierzyć z praktyką. To symulowane, abstrakcyjne i trudne sytuacje, z którymi trzeba sobie poradzić. Dobry negocjator musi być opanowany oraz cierpliwy. Nigdy nie przerywa wypowiedzi i musi umieć mówić „proszę" i „przepraszam". Emocje mogą bowiem zdziałać cuda, ale niekoniecznie poprawić sytuację.

Jeśli negocjatora poniosą nerwy i wtrąci się do wypowiedzi, musi umieć przeprosić. Oni mają przecież łagodzić, a nie nakręcać emocje. Jeśli chcą osiągnąć sukces, nie mogą występować z pozycji silniejszego, lecz równej, a czasem słabszej. Na właściwym podejściu można tylko zyskać. Nigdy stracić.

Wśród nich nie ma gwiazd. Na zewnątrz nie używają imion, posługują się numerami. Ratują ludzkie życie i zdrowie. Negocjatorzy, bo o nich mowa, pomagają w pracy policji, w więzieniach i podczas zatrzymań niebezpiecznych przestępców.

Ich praca polega na negocjacjach, a negocjacje to sztuka rozmowy i uważne wysłuchanie drugiego człowieka. Nie mogą się kojarzyć z jakąkolwiek manipulacją. Chodzi o rozwiązanie problemu bez użycia siły. To tańszy i łatwiejszy sposób, choć nie tak efektowny jak działania siłowe.

Pozostało 92% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów