Od 5 czerwca w internecie i mediach furorę robi film pędzącego po ulicach Warszawy ponad 200 km/h sportowego BMW wymuszającego pierwszeństwo, jadące nawet pod prąd.
Dopiero jednak we wtorek prokuratura oświadczyła, że zajmie się piratem. Czas najwyższy.
Aż strach pomyśleć co by było gdyby bezkarność znanego policji kierowcy, skłoniła innych do jego naśladowania.
Do tej pory prokuratura i policja tłumaczyła swoją powolność brakiem prawnych narzędzi do ścigania sprawcy, krótko mówiąc brak paragrafu na te wybryki. Ich zdaniem wchodzi w rachubę tylko wykroczenie niezachowania bezpieczeństwa ruchu (art. 86 kodeksu wykroczeń), który za brak na drodze publicznej należytej ostrożności, powodującej zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu, przewiduje karę do 5 tys. zł grzywny.
Dr Łukasz Chojniak, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że wchodzi w rachubę tylko wykroczenie, tylko organy ścigania winny konsekwentnie kierować sprawy do sądu i żądać maksymalnych kar. Natomiast zastosowanie kodeksu karanego jest nierealne, gdyż jego rygory (art. 160 i 174 k.k.) przewidziane są dla innych sytuacji, gdy realnie dochodzi do zagrożenia, a nie tylko teoretycznie.