Policyjne statystyki pokazują, że w 2009 r. w wypadkach drogowych zginęło 4,5 tys. osób. W 2010 r. było ich mniej, bo 3,9 tys. W tym roku jednak jest dużo gorzej. Tylko do sierpnia na skutek wypadku śmierć poniosło ponad 200 osób więcej niż w całym ubiegłym roku.
Wyższa śmiertelność to skutek m.in. obowiązujących od stycznia wyższych limitów prędkości na drogach ekspresowych i autostradach. Na tym nie koniec. Z początkiem roku wprowadzono też dodatkowe 10 km/h granicy błędu w pomiarze prędkości fotoradarem stacjonarnym.
W UE więcej ofiar śmiertelnych niż w Polsce jest tylko w Rumunii i Bułgarii
- Wprawdzie wypadków jest mniej, ale liczba ofiar śmiertelnych rośnie - mówi "Rz" Krzysztof Piskorz z Regionalnego Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Olsztynie. Podaje, że tylko w pierwszej połowie tego roku w porównaniu z rokiem ubiegłym średnio wzrosła ona o 19 proc. Spadek (symboliczny) liczby zabitych nastąpił w dwóch województwach. Wzrost w 15 (wliczając obszar Komendy Stołecznej Policji). Np. w woj. świętokrzyskim liczba zabitych wzrosła o 49 proc., a warmińsko-mazurskim o 39 proc. (w ostatnich siedmiu latach jednak na terenie tego województwa, notowano spadek o 49 proc. z 316 ofiar na 168).
Zmianę przepisów krytykuje Adrian Furgalski z TOR. - Wprawdzie liczba wypadków malała od kilku lat, ale naprawdę nie było aż tak dobrze, by zwiększać dopuszczalną prędkość - twierdzi.