Posłowie z Komisji Infrastruktury pracują nad zmianami w kodeksie drogowym i kilku innych ustawach drogowych. Jedną z propozycji jest ujednolicenie dopuszczalnej prędkości na obszarze zabudowanym do 50 km/h. Taki limit ma obowiązywać zarówno w dzień, jak i w nocy. Poseł Stanisław Żmijan, przewodniczący Komisji Infrastruktury, potwierdza, że ta propozycja ma wielu zwolenników, choć konsultacje jeszcze trwają.
– Nie ma żadnych powodów, by kierowca, jadąc wieczorem, pilnował, o której może przyspieszyć – tłumaczy „Rz".
W czasie, kiedy posłowie pracują nad zmianą, Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego podsumowała 2013 r. na drogach. Z raportu wynika, że do wypadków najczęściej dochodzi przy świetle dziennym (prawie 25 tys. wypadków); nocą na drodze oświetlonej jest ich ponad 5 tys.; nocą na drogach nieoświetlonych – ponad 3300; a najmniej po zmroku – 2400. – Skoro nocą wypadków jest mniej, mimo że jeździmy szybciej, to nie rozumiem pomysłu obniżania prędkości – mówi „Rz" dr Janusz Wójcicki, specjalista ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jego zdaniem nikt nie zmusza kierowców, by przyspieszali, kiedy się ściemni, mogą jechać 50 km/h i za to mandatu nie dostaną.
Od 1 maja 2004 r. w kodeksie drogowym obowiązuje przepis o ograniczeniu prędkości na obszarze zabudowanym. W dzień jeździmy do 50 km/h, nocą szybciej – do 60 km/ha. Podobne przepisy obowiązują w państwach Unii Europejskiej, takich jak: Belgia, Dania, Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Austria, Hiszpania, Portugalia, Finlandia, a w Irlandii i Wielkiej Brytanii ograniczenie wynosi 48 km/h.
– Prędkość ma decydujący wpływ na liczbę i konsekwencje wypadków. Nadmierna prędkość, jak wynika z danych policji oraz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, jest najczęstszą przyczyną wypadków w Polsce.