Dlatego że z posiadaniem prawa jazdy łączą się także obowiązki.
Piotra M. zatrzymała drogówka, gdy po nowym moście miał jechać, jak policjanci odczytali z wideorejestratora, 126 km/h, a dozwolona prędkość wynosiła 70 km/h. Kierowca był jednak mocno przekonany, że jechał nie szybciej niż 110 km/h, i odmówił przyjęcia mandatu 500 zł oraz kwestionował konieczność zatrzymania prawa jazdy. Na tym się nie skończyło, gdyż prezydent miasta zatrzymał mu prawo jazdy kategorii B i A na trzy miesiące, a SKO utrzymało decyzję w mocy.
Czytaj więcej
Wielu kierowców po trzech miesiącach bez prawa jazdy siada za kierownicą bez dopełnienia formalności. Powinni zapłacić w urzędzie 50 groszy opłaty ewidencyjnej i złożyć wniosek o zwrot zatrzymanego dokumentu.
Z kolei Sąd Rejonowy w T., opierając się m.in. na opinii biegłego, uznał powoda za winnego przekroczenia dopuszczalnej prędkości o 29 km/h, czyli jazdy z prędkością nie mniejszą niż 99 km/h przy ograniczeniu prędkości do 70 km/h, tj. wykroczenia z art. 92a kodeksu wykroczeń. Wymierzył mu za to 200 zł grzywny.
Zły odczyt
Jak się okazało, co potwierdził biegły, pomiaru szybkości dokonano niezgodnie z instrukcją obsługi urządzenia pomiarowego. SKO uchyliło tę decyzję, a komendant miejski policji w T. przeprosił powoda. Ten na tym nie poprzestał. W pozwie o ochronę dóbr osobistych przeciwko komendantowi (Skarbowi Państwa) domagał się pisemnego przeproszenia i zapłaty 20 tys. zł zadośćuczynienia. Miejscowy SO zobowiązał pozwanego do wysłania na adres powoda listu z przeprosinami, ale Sąd Apelacyjny w Gdańsku oddalił powództwo (nie obciążając go kosztami procesu).