Każdy wspólnik spółki jawnej uprawniony do jej reprezentowania na zewnątrz ma obowiązek na żądanie GITD podać dane kierowcy firmowego auta, który złamał przepisy drogowe – zdecydował Sąd Najwyższy. Jeśli tego nie zrobi, narazi się na odpowiedzialność z art. 96 § 3 kodeksu wykroczeń. A ten stanowi, że kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, naraża się na grzywnę. Sąd Najwyższy rozwiał w ten sposób wątpliwości setek tysięcy kierowców aut firmowych.
Czytaj także: Mandat płacony kartą niestraszny dla kierowcy
Bo jechał za szybko
Sprawa jest prosta, gdy fotoradar namierzy auto z właścicielem za kierownicą. Problem zaczyna się, gdy należy ono nie do osoby fizycznej, ale prawnej, np. spółki. Pracownik za szybko jechał firmowym samochodem. Do ujawnienia danych kierowcy wezwano jednego ze wspólników. Ten odmówił straży miejskiej, co jest wykroczeniem. Sąd rejonowy 3 lipca 2017 r. uniewinnił obwinionego. Apelację wniósł jednak oskarżyciel publiczny, zaskarżając wyrok w całości. Zarzucał błąd w ustaleniach faktycznych poprzez naruszenie zasad obiektywizmu i swobodnej oceny dowodów. Chciał uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania w sądzie pierwszej instancji.
Sąd okręgowy, rozpoznając apelację, uznał, że wyłoniło się zagadnienie wymagające zasadniczej wykładni ustawy.
Chodzi o rozumienie pojęcia osoby zobowiązanej do udzielenia informacji, o której mowa w kodeksie wykroczeń. W uzasadnieniu wyroku uniewinniającego sąd pierwszej instancji wskazał, że użytkownikiem pojazdu była spółka jawna z siedzibą w polskim mieście, a wspólnikami tej spółki są obwiniony i druga osoba. Obaj wspólnicy reprezentują spółkę, każdy samodzielnie.