Mandat z fotoradaru: zdjęcia służy do karania nie tylko za prędkość

Przybywa fotoradarów, a wraz z nimi kontrowersji wokół ich stosowania.

Aktualizacja: 04.01.2013 08:52 Publikacja: 04.01.2013 07:53

Mandat z fotoradaru: zdjęcia służy do karania nie tylko za prędkość

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Spraw podobnych do historii Łukasza Z., który został ukarany podwójnie, gdy fotoradar wychwycił, że nie tylko  przekraczał prędkość, ale także  rozmawiał    przez komórkę, może być wkrótce dużo więcej.

Zdjęcia wykonywane przez fotoradary są coraz lepszej jakości, nietrudno więc dostrzec na nich nie tylko twarz kierowcy, ale i telefon przy uchu czy niezapięte pasy.

Techniką w kierowców

Na naszych drogach działa dziś w specjalnym systemie ok. 315 fotoradarów Inspekcji Transportu Drogowego, kolejnych 60 będzie montowanych. Od zrobienia zdjęcia do wysłania wezwania do właściciela mijają dwa, trzy dni.  Urządzeniami zarządzają funkcjonariusze ITD.

W dalszym ciągu ponad trzystoma fotoradarami dysponuje także Straż Miejska. Są to w dużej części  urządzenia  mobilne.

Na tym jednak nie koniec. W połowie lipca na polskich drogach uruchomionych zostanie   29 odcinkowych pomiarów prędkości.

Pod uwagę bierze się kilkadziesiąt lokalizacji. System odcinkowego pomiaru prędkości zostanie zamontowany prawdopodobnie na trasie z Redy na Hel. Bramownice z kamerami pojawią się także m.in. na ponadpięciokilometrowym odcinku drogi krajowej nr 19 w miejscowościach Grabowiec-Czechy (województwo łódzkie) i ponad siedmiokilometrowym odcinku drogi nr 61 Kisielnica – Stawiski (podlaskie); dostaną je też 5,5 km drogi w miejscowości Kamień (powiat rzeszowski) i ponad 11 km  drogi nr 50 Sobiekursk – Człekówka (województwo podlaskie).

Inspekcja dostała także prawie 30 nieoznakowanych pojazdów, które wykorzystuje do  pilnowania  kierowców. Z pozoru niczym się nie różnią od innych na drodze. Obok  tablic  rejestracyjnych zamontowano jednak specjalne głowice. Dzięki falom akustycznym wykrywają pojazdy  przekraczające dozwoloną prędkość. Sygnał trafia do kamery fotoradaru, ta robi zdjęcie. Następnie inspektor kierujący autem zatwierdza je i wysyła do centrali.

Budżetowi na ratunek

Fiskus chce w tym roku zarobić na mandatach od kierowców blisko 1,5 mld zł.

315 urządzeń Inspekcji Transportu Drogowego działa obecnie na polskich drogach

Plany ambitne,  ale może się udać, patrząc na środki techniczne.

Tylko rok temu Straż Miejska wypisała   1,2 mln mandatów od 50 zł  (przy minimalnym przekroczeniu) do 500 zł (przy jeździe za szybkiej o ponad 50 km/h).  Więcej mandatów to więcej wątpliwości tuż po odebraniu przesyłki od Straży czy Inspekcji.

Andrzej Łukasik, prezes Polskiego Towarzystwa Kierowców, uważa, że każdy pretekst do zarobienia na kierowcach i zasilenia budżetu jest dobry.

– Od dawna postulujemy utworzenie funduszu bezpieczeństwa, do którego trafiałyby pieniądze z mandatów. Można by je przeznaczać tylko i wyłącznie na drogi – mówi „Rz". I zapewnia, że dopiero kiedy powstanie, będzie można mówić o czystych intencjach przy wprowadzaniu kolejnych obostrzeń dla kierowców. – Dziś w poprawę bezpieczeństwa nikt nie wierzy – uważa.

Jak zakończy się sprawa Łukasza Z.? Eksperci drogowi nie mają wątpliwości. Ryszard Stefański, specjalista w sprawach wykroczeń drogowych.

– Jeśli na zdjęciu widać wyraźnie, że kierowca prowadził rozmowę bez wymaganego zestawu, jest ono dowodem na popełnienie wykroczenia – uważa. I dodaje, że to dowód jak każdy inny, tylko z dokumentu.

Szanse dla Łukasza Z. widzi adwokat Bartosz Guziński.

– Jeśli kierowca odmówi przyjęcia mandatu, jego sprawa trafi do sądu i to on zdecyduje, za co ma odpowiadać kierowca – dodaje.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.lukaszewicz@rp.pl

Sposoby na uniknięcie kontroli

Tomasz Pietryga: Fotoradary absurdu

Jeśli nie wykrywacz radarów to co?

Wbrew pozorom istnieją całkowicie legalne sposoby, sprawdzenia, gdzie możemy natknąć się na kontrolę.

Pierwszym jest Inforad Car - urządzenie wyglądające jak wykrywacz radarów, jednak w rzeczywistości będące odbiornikiem GPS z zapisaną mapą najczęstszych miejsc kontroli. Kosztujący ok. 200 zł prosty gadżet uruchamia alarm zawsze wtedy, gdy zbliżamy się do strefy zagrożenia - niezależnie od tego, czy radar naprawdę tam w danej chwili pracuje.

Dużo jeżdżący po polskich drogach kierowcy najczęściej wykorzystują CB radio. Na kanale 19 (wywoławczym i drogowym) można usłyszeć gdzie jest „fotograf" (fotoradar), „suszą miśki" (policjanci czyhają z radarem), albo gdzie „robią casting" lub jest „kino objazdowe", czyli grasuje nieoznakowany radiowóz z wideorejestratorem. Przy okazji przez radio można się też dowiedzieć gdzie są korki i jak je objechać. Najtańsze radio wraz z anteną nadające się do instalacji w samochodzie to koszt ok. 400 zł.

Nie każdemu musi jednak odpowiadać specyficzny slang CB radia, szumy - no i szpecenie samochodu anteną. Tu z pomocą przychodzą rozwiązania typu „CB radio w komórce". Polega to na zainstalowaniu na smartfonie odpowiedniej aplikacji, przez którą kierowcy przekazują sobie nawzajem ostrzeżenia. W ten sposób funkcjonuje SpeedAlarm - widząc radiowóz lub działający fotoradar po prostu naciskamy przycisk w telefonie, a inni kierowcy są informowani o potencjalnym „zagrożeniu". Aplikacja w obecnej wersji pracuje 2 godziny dziennie bezpłatnie, jeżeli chcemy korzystać z niej dłużej trzeba płacić. Koszt to ok. 10 zł za miesiąc i 39 zł za rok. Popularną i bezpłatną alternatywą jest aplikacja Yanosik (dostępna dla systemów iOS, Android oraz Windows Phone). W niej również można zaznaczyć miejsce, gdzie widzimy patrol, fotoradar, wypadek, czy nieoznakowany radiowóz. Informacja ta zostaje automatycznie naniesiona na mapy w telefonach innych użytkowników programu. Atutem Yanosika jest funkcja nawigacji drogowej oraz dane o korkach.

Informacje o kontrolach drogowych można również nanieść na mapy niektórych wersji nawigacji samochodowych. Podobnie jak w przypadku Inforad - nie ma gwarancji, że fotoradar w danym miejscu aktualnie pracuje. Ani że przypadkiem nie postawiono nowego w nieoznaczonym na mapie miejscu.

—Piotr Kościelniak

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów