Premier Mateusz Morawiecki odwołał wszystkie imprezy masowe w Polsce. Oznacza to, że nie odbędą się wydarzenia kulturalno-oświatowe, na które organizatorzy przeznaczyli ponad 1 tys. miejsc w plenerze lub 500 np. w klubie. W imprezach sportowych chodzi o ponad 1 tys. miejsc w plenerze, i 300, gdy są zamknięte.
Decyzja nie dotyczy kin, teatrów, muzeów, operetek, filharmonii czy domów kultury i imprez organizowanych przez pracodawcę dla pracowników.
Zawieszenie imprez mocno odczuje branża sportowa, która już liczy straty. W Ekstraklasie w najtrudniejszej sytuacji jest Wisła Kraków, która spłaca długi, a zyski z dnia meczowego są ważnym elementem jej budżetu. – Za dwa tygodnie czeka nas spotkanie z Legią, spodziewaliśmy się dużej frekwencji. Brak kibiców to od pół do miliona złotych straty – mówi „Rzeczpospolitej" dyrektor generalny Wisły Piotr Obidziński.
Niepewność pogłębiła jeszcze wtorkowa wypowiedź Danuty Dmowskiej-Andrzejuk, minister sportu, która zarekomendowała odwołanie wszystkich wydarzeń sportowych. Nie tylko w sporcie wyczynowym, lecz i masowym oraz uczniowskim. Na razie jednak największe ligi nie zamierzają respektować tej rekomendacji. Organizację meczów ligowych bez widzów potwierdziły już PGNiG Superliga piłki ręcznej, koszykarska Tauron Basket Liga, siatkarska PlusLiga i piłkarska PKO BP Ekstraklasa. Bez publiczności odbędzie się turniej finałowy Pucharu Polski w siatkówce mężczyzn.
Czytaj także: