Skierowanie do szpitala wypisała lekarka rodzinna, nakazując natychmiastowe udanie się do placówki leczniczej. Tam okazało się, że nie ma jednak wolnych miejsc. Po powrocie do domu dziecko zmarło. Obecnie toczy się postępowanie wyjaśniające.
- Sprawy związane ze śmiercią pacjentów wskutek wad systemu opieki zdrowotnej lub błędów medycznych już wielokrotnie trafiały do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ten często uznawał, że w przypadku takich tragicznych zdarzeń nie było należytego postępowania wyjaśniającego: ginęła dokumentacja medyczna, nie udawało się uzyskać ekspertyz biegłych, procedury trwały zbyt długo, prowadząc do przedawnienia - podkreśla prof. Kamiński.
- W niedawnym wyroku Trybunał dokonał jednak bardzo ważnego poszerzenia standardu związanego z ochroną prawa do życia (art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) w sprawach z zakresu ochrony zdrowia. Ten standard ma zastosowanie do sprawy z Kutna - dodaje.
Wyrok Asiye Genç przeciwko Turcji, wydany 27 stycznia 2015 r. (skarga nr 24109/07), dotyczył śmierci noworodka. Po przyjściu na świat u dziecka stwierdzono problemy z oddychaniem. Z braku odpowiedniego oddziału medycznego noworodka skierowano do innego szpitala, oddalonego o ponad 100 kilometrów. Ten odmówił jednak przyjęcia małego pacjenta, powołując się na brak miejsc na oddziale neonatologii. Dziecko zmarło w karetce pogotowia.
Trybunał orzekł, że doszło do złamania prawa do życia, bo władze nie zapewniły wymaganej ochrony prawa do życia. Inaczej mówiąc, nie wykonały pozytywnego obowiązku polegającego na odpowiednim wyposażeniu szpitali (w respiratory) i zapewnieniu potrzebnej liczby miejsc tam, gdzie urządzenia ratujące życie były dostępne. Wyrok zapadł jednomyślnie, ale sędziowie byli podzieleni co do rekonstrukcji konwencyjnego obowiązku. Mocny pogląd wyrażony w wyroku podzieliła czwórka orzekających. Troje sędziów było już bardziej powściągliwych. Ich krytyka sprowadzała się do braku koordynacji działań medycznych, a więc potrzeby znalezienia wolnego miejsca w innym szpitalu i sprawnego przewiezienia tam dziecka. W takim ujęciu tragiczne zdarzenie nie było następstwem „strukturalnego problemu", lecz wyjątkowego splotu okoliczności.