700 m dla wiatraków. PiS przegłosował swoją wersję ustawy wiatrakowej

214 głosów „za”, 27 „przeciw”, 209 wstrzymujących się. Po burzliwych obradach komisji połączonych energii i samorządu terytorialnego oraz sejmowej debacie, w środę 8 lutego 2023 r. Sejm przyjął tzw. ustawę wiatrakową w wersji, która nie była z nikim konsultowana.

Publikacja: 08.02.2023 19:00

700 m dla wiatraków. PiS przegłosował swoją wersję ustawy wiatrakowej

Foto: PAP/Piotr Nowak

- Ustawa, która będzie obowiązywała w Polsce, zyskała poparcie tylko dlatego, że jest konieczna do uzyskania środków z KPO, jako jeden z kamieni milowych. To zgniły kompromis, ale nie kompromis z nami! – komentuje pełnomocnik Związku Miast Polskich Marek Wójcik.

Już podczas posiedzenia komisji sejmowej posłowie odrzucili wszystkie propozycje opozycji. Akceptacji gremium nie znalazła nawet poprawka Solidarnej Polski, która chciała, aby wiatraki w Polsce można było stawiać minimum 1000 metrów od zabudowy gospodarskiej. Ale to nie przeszkodziło w uzyskaniu potrzebnego poparcia większości na sali plenarnej.

- Minister Moskwa połknęła własny język. Chwaliła się wielomiesięcznymi konsultacjami na rzecz 500 m. A kiedy Ziobro tupnął nogą, to szybko zanegowała efekt konsultacji. 700 metrów zamiast 500 to ograniczenie możliwości inwestycji wiatrowych o ponad 80 proc. Jest jednak kroczkiem w dobrą stronę i realizuje kamień milowy zabezpieczający KPO. Dlatego w głosowaniu w sejmie wstrzymaliśmy się, a w Senacie wprowadzimy poprawki przywracające 500 m – komentuje poseł KO Tomasz Nowak.

Nie 500, a 700 m od domów

Pierwotna wersja projektu ustawy przygotowanego przez resort klimatu i środowiska przewidywała 500 m jako minimalną odległość. Wartość tę zmieniła poprawka posła PiS Marka Suskiego, który przeforsował 700 m. Nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokalizowane na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Odległość, w jakiej będą budowane, będzie zależała od strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (SOOŚ) wykonywanej w ramach MPZP. Tu pod uwagę będą brane takie czynniki, jak m.in. wpływ emisji hałasu na otoczenie.

Czytaj więcej

Już nie 500, ani 700, lecz 1000 m dla wiatraków

Sprawa miejscowych planów

Aż 84 proc. MPZP dopuszczających lokalizację elektrowni wiatrowych może trafić do kosza przez zmianę odległości na 700 metrów – komentują eksperci z Urban Consulting. W czterech województwach do kosza trafią wszystkie przygotowane plany. To mazowieckie, kujawsko-pomorskie, śląskie i małopolskie. To potwierdza, że procedowane zmiany tylko fikcyjnie miały odblokować energetykę wiatrową na lądzie. Ustawa bez 500 m. to bubel prawny, a wyniki analizy tylko potwierdzają szkodliwa jest zaproponowana poprawka – tłumaczą eksperci z Urban Consulting.

- 700 m. to dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie. Tylko szeroko konsultowane i zaakceptowane przez stronę rządową i samorządową 500 metrów gwarantowało nowe megawaty wiatru już w ciągu 2 lat, a w kolejnych latach nawet do 22 GW – mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Partycypacja społeczna

Zmiany dotyczące minimalnej odległości wiatraków od zabudowań będą się wiązać z dodatkowymi uprawnieniami dla społeczności lokalnych w zakresie konsultacji podczas dyskusji publicznych na etapie uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Jak podkreśla Michał Blados, junior associate z B2R Law Jankowski, Stroiński, Zięba i Partnerzy, nowelizacja ustawy ustanawia obowiązek zorganizowania przez gminy dodatkowych dyskusji publicznych z udziałem zainteresowanych mieszkańców nad MPZP.

- Omawiane podczas nich będą granice terenów pod budowę elektrowni wiatrowych oraz rozwiązania dotyczące ich planowanej lokalizacji. Dyskusje będą również dotyczyć zmian w projektach planów miejscowych. Nowelizacja przewiduje wydłużenie terminów i doprecyzowanie zasad w zakresie wyłożenia do publicznego wglądu i przyjmowania uwag do projektu MPZP oraz prognozy oddziaływania na środowisko - dodaje prawnik.

Wiatraki a przyroda

Ponadto zgodnie z nową regulacją, inwestorzy chcący wybudować instalacje do produkcji energii z wiatru, będą musieli zaoferować społeczności lokalnej co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej elektrowni. Mieszkańcy gminy będą z niej korzystali na zasadzie prosumenta wirtualnego. Każdy mieszkaniec gminy będzie mógł objąć udział nie większy niż 2 kW i odbierać energię elektryczną w cenie wynikającej z kalkulacji maksymalnego kosztu budowy.

Obecnie przepisy zakazują budowy wiatraków w odległości mniejszej niż tzw. 10H (H to wysokość wiatraka) od obszarów ochrony przyrody takich jak parki narodowe, krajobrazowe, rezerwaty czy obszar Natura 2000. Nowa ustawa zachowuje zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody limit to 500 m. W przypadku innych obszarów odległość ma wynikać z decyzji środowiskowej dla konkretnej instalacji.

Zmiana ustawy jest jednym z kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności i dostać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.

- Ustawa, która będzie obowiązywała w Polsce, zyskała poparcie tylko dlatego, że jest konieczna do uzyskania środków z KPO, jako jeden z kamieni milowych. To zgniły kompromis, ale nie kompromis z nami! – komentuje pełnomocnik Związku Miast Polskich Marek Wójcik.

Już podczas posiedzenia komisji sejmowej posłowie odrzucili wszystkie propozycje opozycji. Akceptacji gremium nie znalazła nawet poprawka Solidarnej Polski, która chciała, aby wiatraki w Polsce można było stawiać minimum 1000 metrów od zabudowy gospodarskiej. Ale to nie przeszkodziło w uzyskaniu potrzebnego poparcia większości na sali plenarnej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara