Do projektu nowelizacji ustawy o informacji w ochronie zdrowia, która wprowadzała internetowe konta pacjenta, dodano ostatnio trzy kontrowersyjne poprawki. Chodzi o wysyłkową sprzedaż leków na receptę dla osób niepełnosprawnych, aneksowanie umów dla poradni specjalistycznych do końca 2019 r. oraz możliwość przeprowadzania przetargów centralnych na leki i wyroby medyczne. Ta ostatnia kwestia najbardziej bulwersuje Krzysztofa Łandę, byłego wiceministra zdrowia, który był gościem Karoliny Kowalskiej w programie #RZECZoPRAWIE.
Jak wyjaśnił, w żadnym kraju przetargi centralne nie sprawdzają się w przypadku leków monopolistycznych, czyli takich, które są objęte ochroną patentową i w danej chorobie nie ma ich czym zastąpić. Np. leki na raka.
- Producent, który jest monopolistą nigdy nie zejdzie z ceny. Mamy na to dowody także w Polsce, w przypadku leków na HIV czy hemofilię. Procedura przetargowa sprawdza się, gdy jest duża konkurencja, czyli dużo leków na daną chorobę, np. generycznych czy biosymilarnych. Powstaje pytanie: jaki jest polski interes narodowy? Jeśli wprowadzimy przetargi centralne, w których de facto jedynym kryterium jest cena, to jak polscy producenci generyków czy biosymilarów mają konkurować z lekami producentów spoza Europy dotowanych przez państwo? To ich po prostu zarżnie - uważa były wiceminister zdrowia.
Jego zdaniem zapis o przetargach centralnych to tzw. wrzutka do ustawy. Porównał go z projektem ustawy o refundacji wyrobów medycznych, który był jego zdaniem dużo lepszy, bo bardziej szczegółowo regulował te kwestie i był dobrze przygotowany od strony legislacyjnej.
- Ten projekt został zastopowany przez CBA na Komitecie Stałym Rady Ministrów w styczniu 2017 r., bo podobno zwiększał korupcję, choć jego celem była poważna redukcja korupcjogenności całego systemu refundacji - mówił Łanda.