Reklama
Rozwiń
Reklama

Niepełnosprawny ma prawo do operacji

Pacjent z problemami psychicznymi dostanie zadośćuczynienie za to, że z tego powodu nie zoperowano mu poważnie zranionej ręki

Aktualizacja: 21.01.2008 06:35 Publikacja: 21.01.2008 00:35

Juliusz S. otrzymał 10 tys. zł, ale z odsetkami za kilkanaście lat procesu – dlatego zadośćuczynienie przekroczyło 100 tys. zł. Tak postanowił warszawski Sąd Apelacyjny (sygn. I ACa 685/07).

Zadośćuczynienie zasądzono mu za niezoperowanie przeciętego ścięgna lewego kciuka. Defekt ten skutkuje tym, że pacjent nie może nim władać. Wypadają mu przedmioty z ręki, co jest istotne, tym bardziej że właśnie rękami (poza rentą) Juliusz S. zarabia na życie.

Mężczyzna (mieszka w Warszawie, ma 59 lat) jest bowiem rzeźbiarzem samoukiem. Rzeźbi w drewnie i sprzedaje swoje wyroby. Miał nawet wystawy. Kciuk przeciął sobie dłutem podczas rzeźbienia – jeszcze w 1991 r. Udał się do szpitala na Bródnie, ale lekarze przestraszyli go ostrzeżeniami o grożących komplikacjach. Gdy po kilkunastu miesiącach okazało się, że ręka „sama się nie wyleczy”, poszedł tam ponowienie, by mu ją jednak zoperowano.

Ordynator odmówił, podając jako przyczynę brak gwarancji (rokowań), że pacjent będzie zdolny uczestniczyć w zabiegach operacyjnych, współdziałać z rehabilitantem itp. Postąpił tak ze względu na jego niesprawność psychiczną (Juliusz S. jednak do sądu przychodzi i nieźle prezentuje swoje racje).

Sprawa ma długą historię, była już nawet w Sądzie Najwyższym, ale w środę odbyła się ostatnia rozprawa. Występujący w imieniu szpitala urząd wojewody mazowieckiego argumentował, że szpitalowi (jego lekarzom) niczego nie można zarzucić. Powołana później w trakcie procesu biegła psychiatra stwierdziła, że powód ma „nieprawidłową osobowość”, a jego zachowania nie są do końca przewidywalne. Jest zaczepny, podejrzliwy i kłótliwy. Są to następstwa wypadku samochodowego, któremu uległ w dzieciństwie.

Reklama
Reklama

Jeżeli były wątpliwości co do jego zachowań, to szpital powinien skierować go do psychologa czy neurologa i w pełni zdiagnozować jego problemy, a nie odmawiać operacji – argumentowała adwokat Karolina Stremska, pełnomocnik powoda (z urzędu). Podnosiła, że są przecież szpitale wyspecjalizowane w zajmowaniu się takimi przypadkami, a w zwykłych placówkach są lekarze specjaliści, którzy mogli mu zapewnić pomoc.

Sąd Apelacyjny podzielił tę argumentację. Wyrok jest prawomocny i ostateczny.

Juliusz S. otrzymał 10 tys. zł, ale z odsetkami za kilkanaście lat procesu – dlatego zadośćuczynienie przekroczyło 100 tys. zł. Tak postanowił warszawski Sąd Apelacyjny (sygn. I ACa 685/07).

Zadośćuczynienie zasądzono mu za niezoperowanie przeciętego ścięgna lewego kciuka. Defekt ten skutkuje tym, że pacjent nie może nim władać. Wypadają mu przedmioty z ręki, co jest istotne, tym bardziej że właśnie rękami (poza rentą) Juliusz S. zarabia na życie.

Reklama
Sądy i trybunały
Waldemar Żurek ujawnia projekt reformy KRS. Liczy na poparcie prezydenta
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Nieruchomości
Można już składać wnioski o bon ciepłowniczy. Ile wynosi i komu przysługuje?
Służby mundurowe
W 2026 roku wojsko wezwie nawet 235 tys. osób. Kto jest na liście?
Nieruchomości
Ważne zmiany dla każdego, kto planuje budowę. Ustawa przyjęta
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Nieruchomości
Rząd kończy z patologiami w spółdzielniach mieszkaniowych. Oto, co chce zmienić
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama