Od roku uczelnie muszą płacić za łamanie praw studenta. Zgodnie z nowym prawem o szkolnictwie wyższym i nauce minister może nakładać na nie kary administracyjne. Uczelnia może np. zapłacić 5 tys. zł za opóźnianie wydania dyplomów, 100 tys. zł kary grozi za prowadzenie studiów na kierunkach, na których otwarcie szkoła wyższa nie ma zgody, 50 tys. zł za każdy przypadek zawyżania opłat pobieranych od studentów. A zgodnie z prawem uczelnia ma obowiązek ustalenia i przedstawienia już na etapie rekrutacji katalogu opłat pobieranych w trakcie całego okresu studiów wraz z ich wysokością.
Okazuje się, że żadna szkoła wyższa nie została jeszcze ukarana. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyjaśniało tylko sześć spraw dotyczących przekroczenia terminu wydania dyplomu ukończenia studiów. Szkoły mają na to 30 dni. Po przedstawieniu skarg władzom uczelni osoby skarżące nie zwracały się ponownie do ministerstwa z prośbą o interwencję.
Do ministerstwa wpłynęło również kilka ogólnych zapytań obywateli dotyczących terminu wydania dyplomu ukończenia studiów i suplementu do dyplomu oraz ich odpisów w tłumaczeniu na język obcy. W udzielonych odpowiedziach wskazano na obowiązujący uczelnie termin oraz możliwość złożenia skargi do rektora uczelni, a w przypadku odmowy wydania dokumentów – powiadomienie o sprawie ministerstwa. Na tym się skończyło.
Czytaj także: