Koszty takich rozwiązań poniosą obywatele. – Dotknęliśmy bardzo ważnej kwestii kosztów, o której do tej pory nikt nie mówił. Bo jeżeli 80 tys. podmiotów miałoby nagle wyłożyć pieniądze na sfinansowanie kosztownej regulacji, to ktoś te pieniądze będzie musiał zapłacić. Ostatecznie, po pierwsze, zapłaci za to polski podatnik, bo instytucje publiczne też będą musiały wdrożyć te zmiany. A po drugie, zapłaci za to polski konsument, dla którego wzrosną ceny usług – podsumowała.
Konrad Hennig, dyrektor programowy Forum Prawo dla Rozwoju, zwrócił uwagę na konieczność uwzględnienia w skutkach regulacji tych kosztów, szczególnie dla podmiotów publicznych.
– Duża część podmiotów, które miałyby zostać objęte zmianą, to podmioty prywatne, które w obecnej propozycji nie dostaną żadnego współfinansowania. Ale część to są podmioty publiczne. Będzie to oznaczało koszty budżetowe dla jednostek samorządu terytorialnego i administracji centralnej, a więc koszty ponoszone przez podatnika. Tymczasem tej przestrzeni budżetowej zupełnie nie ma, bo już w tym momencie wydaliśmy na zbrojenia więcej, niż będziemy mieli dochodów przez najbliższe lata. Deficyt znacznie przekracza limit konstytucyjny długu – analizował Konrad Hennig.
Dwa punkty
Andrzej Szumowski, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) i dyrektor Biura Współpracy z Zagranicą KIG, zauważył, że w uzasadnieniu do każdego aktu prawnego są dwa punkty: zgodność z prawem Unii Europejskiej i koszty, m.in. dla budżetu i w ogóle.
– Rozumiem, że albo w uzasadnieniu do projektu tego jeszcze nie ma, albo jest to nieczytelne czy niepoliczalne – stwierdził. – Kolejną sprawą jest założenie, że gdyby ten projekt przeszedł całą procedurę uchwalenia, podpisania przez prezydenta i publikacji, to w świetle tego, co pada w tej debacie, uważam, że w krótkim czasie mielibyśmy do czynienia z koniecznością szybkiej nowelizacji tych przepisów, bo nie wytrzymałyby one krytyki – mówił Andrzej Szumowski.
Apelował także o dyskusję w gronie wszystkich interesariuszy, także tych opowiadających się za proponowanymi zmianami. Tak by wszystkie strony mogły przedstawiać argumenty zarówno za, jak i przeciw nowym regulacjom.
Waldemar Tevnell z Fundacji Horyzonty, nawiązując do tematu wieloletniego opóźnienia w uchwaleniu projektu nowelizacji ustawy o KSC i jego skutków, sugerował, że może to być efekt celowego działania.
– Może różnym stronom jest to na rękę. Może nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, tylko żeby jednak biegał – zastanawiał się Tevnell.
Spojrzenie sektora ochrony zdrowia
Urszula Szybowicz, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Koordynowanej Ochrony Zdrowia (PTKOZ), przedstawiła alarmujące wyliczenia dotyczące skutków finansowych nowelizacji w obecnym kształcie zarówno dla sektora farmaceutycznego, jak i dla szpitalnictwa.
– Według naszego raportu na rynku farmaceutycznym jest ponad 600 podmiotów – firm farmaceutycznych i aptek. Ich dostosowanie do projektu ustawy w najbliższych latach może kosztować łącznie ponad 700 mln zł. Ale jeżeli chodzi o sektor szpitalnictwa, to mówimy już o prawie 4 mld zł w ciągu najbliższych kilku lat. Jeden szpital musi średnio wydać ok. 4,5 mln zł na cyberzabezpieczenia, co nie jest ujęte w żadnej wycenie świadczeń medycznych, w żadnym dofinansowaniu, bo nawet KPO na cyfryzację w sektorze ochrony zdrowia nie objął niemal połowy kluczowych szpitali, takich jak na przykład Szpital Kliniczny Orłowskiego w Warszawie, Narodowy Instytut Onkologii czy szpitale MSWiA, w tym krakowski szpital MSWiA, który w tym roku był celem skutecznego ataku na bazę danych i przez miesiąc nie funkcjonował w szpitalnym systemie informatycznym – alarmowała Urszula Szybowicz.
Zdaniem Patrycji Gołos decyzja w sprawie DWR jest „czysto polityczna” i podejmowana arbitralnie przez jednego ministra, co jest „ogromnym źródłem ryzyka”. Dodała, że w obliczu zmian geopolitycznych „praktycznie żaden sprzęt nie jest bezpieczny”.
– Bo dzisiaj to tym niepożądanym dostawcą może być podmiot azjatycki, konkretnie z Chin, a jutro niepożądany może być dostawca amerykański lub inny – argumentowała.
Przedstawicielka kancelarii BLSK stwierdziła, że projekt nowelizacji ustawy o KSC „jest przykładem regulacji niezwykle kosztownej dla biznesu, dla przedsiębiorców; która nie zabrania wprost, ale tworzy tak wysokie ryzyko biznesowe, że automatycznie przekierowuje podmioty w stronę innych dostawców”.
Kinga Pawłowska-Nojszewska zwróciła uwagę na jeszcze jedną kwestię, poza DWR.
– Regularnie podnosimy też inne kwestie, przykładowo sankcje pieniężne. Jest jedna sankcja wyższa niż maksymalny próg, 100 mln zł, której w dyrektywie w ogóle nie ma. Dyrektywa co do zasady uzależnia wysokość maksymalnej kary pieniężnej od przychodów rocznych przedsiębiorcy, a ta wyższa od 100 mln zł sankcja nie jest uzależniona od przychodu przedsiębiorcy – mówiła ekspertka.
– Dodatkowo w świetle nowych przepisów o KSC w przypadku ich naruszenia dużo łatwiej będzie nałożyć rygor natychmiastowej wykonalności kary pieniężnej niż w jakimkolwiek innym przypadku w polskim systemie prawnym. Więc ta ustawa jest restrykcyjna także w wielu innych miejscach, nie tylko w zakresie DWR – podsumowała Kinga Pawłowska-Nojszewska.