Przedni i zadni, zwyczajny i nadzwyczajny, belwederski czy tytularny i uczelniany - określeń dotyczących dwóch rodzajów grup profesorów od zawsze było wiele i dla postronnego obserwatora mogły one być mylące. Profesor „zwyczajny” taki zwyczajny nigdy nie był, bo tytuł ów dzierżyli jedynie naukowcy, którym profesurę nadała głowa państwa (stąd też określenie „belwederski”, od dawnej siedziby prezydenta, w której odbywały się uroczystości). Tak jak „nadzwyczajny” w praktyce nie był nadzwyczajny, bo chodziło o profesora uczelnianego (złośliwe w środowisku zwanego też zadnim, bo literki „prof.” wraz z nazwą szkoły wyższej mógł umieszczać po stopniu dr hab. - „prawdziwy” profesor miał swojego „profa” na samym początku podpisu).