Sejm uważał, że ma prawo kontrolować sposób wybrania sędziów w poprzedniej kadencji, a skoro jeszcze nie ślubowali, to może ich odwołać lub wybór uznać za nieważny. Był to przede wszystkim spór kompetencyjny, w którym Sejm i Prezydent twierdzili, że mają prawo tak się zachowywać, jak się zachowują, zaś Prezes Trybunału Konstytucyjnego, jak i sam Trybunał w swoich orzeczeniach odmiennie oceniali prawną dopuszczalność tych zachowań. Z drugiej strony Trybunał twierdził, że może wydać postanowienie o zabezpieczeniu przez zakazanie dokonywania wyboru kolejnych sędziów, zaś Sejm głosami większości i Prezydent przyjęciem ślubowania temu uprawnieniu zaprzeczyli.
W owym czasie zaistniały tylko dwa naprawdę groźne dla Polski jako państwa praworządnego momenty. Pierwszym z nich było (jak donosiła prasa) wysłanie czterech sędziów elektów w asyście oficerów Biura Ochrony Rządu do siedziby Trybunału Konstytucyjnego w dniu 3 grudnia 2015r. Można było odnieść wrażenie, że chodziło o wymuszenie na Prezesie Trybunału wpuszczenia elektów do budynku, a być może dopuszczenia ich do orzekania. Być może cel był inny. Nikt tego dotąd nie wyjaśnił. Jednak nie wygląda dobrze już samo wrażenie, że w celu wymuszenia określonego działania na sądzie konstytucyjnym wysyła się do Trybunału oficerów. Drugim było wstrzymanie przez Minister Beatę Kempę publikacji wyroku Trybunału z dnia 3 grudnia 2015 r. Po natychmiastowej reakcji opinii publicznej i pod groźbą postępowań karnych okazało się, że wstrzymanie to było jedynie chwilowe i wyroki Trybunału Konstytucyjnego z 3 i 9 grudnia zostały opublikowane.
Obecna ustawa, która zostanie zapewne w ciągu parunastu godzin zatwierdzona przez Senat i podpisana przez Prezydenta powoduje niemal całkowite zablokowanie możliwości orzekania przez Trybunał. Jako taka w ocenie opozycji, ale i jak się wydaje dominującej większości prawników jest w sposób oczywisty niekonstytucyjna, bowiem uniemożliwia wykonywanie funkcji opisanych w art.188 i 189 Konstytucji. Tyle tylko, że niezdolny do orzekania Trybunał może nie mieć możliwości jej podważenia, zaś zgodnie z przyjętą ustawą Rada Ministrów faktycznie będzie mogła wstrzymywać publikację wyroku Trybunału w nieskończoność.
Opozycja już zapowiedziała złożenie wniosku o zabezpieczenie przez Trybunał Konstytucyjny, który przynajmniej do czasu wydrukowania Dziennika Ustaw będzie mógł działać na mocy dotychczasowych przepisów, czyli po prostu będzie jeszcze w stanie działać. Zapewne także Trybunał broniąc już nie tyle swojej niezależności, co zdolności do rzeczywistego funkcjonowania, wniosek ten zabezpieczy i wyda postanowienie o wstrzymaniu wejścia w życie najnowszej noweli autorstwa PiS. Zapewne także PiS i kontrolowane przez tę partię Sejm, Senat i Prezydent, takie postanowienie będzie miał za nic, uzna za wykraczające poza kompetencje Trybunału i będzie procedował dalej zatwierdzając w Senacie, podpisując przez Prezydenta i ogłaszając przez Radę Ministrów nowoprzyjętą ustawę.
Patrząc na to po prawniczemu znowu widać potencjalny spór kompetencyjny o to czy Trybunał miał prawo takie postanowienie o zabezpieczeniu wydać i o to, czy ono wiąże parlament i Prezydenta. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przeważy wola tego, kto ma siłę, czyli tego kto kontroluje organy władzy wykonawczej i ustawodawczej, a zatem wola PiS-u.