Tak widzą kompetencje magistrów prawa bez tytułu zawodowego samorządy adwokacki i radcowski. W swoim projekcie przepisów dla „małych prawników” chcą zastrzec możliwość świadczenia kompleksowych usług wyłącznie dla swoich członków. Trafił on do podkomisji pracującej nad projektem ustawy o państwowych egzaminach prawniczych jako własne do niego poprawki.

– Są to uwagi środowiska prawniczego – mówi Jerzy Kozdroń, przewodniczący podkomisji. – Żeby podkomisja mogła nad nimi pracować, powinien zgłosić je któryś z posłów – dodaje.

– Nasze stanowisko nie zostało wzięte pod uwagę – relacjonuje Dariusz Sałajewski, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych. Przekonuje, że oba samorządy oparły się na orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, który określił, jakimi sprawami mogliby się zajmować prawnicy niewpisani na listy osób wykonujących zawody zaufania publicznego. Zdaniem korporacji TK mówił o drobnych sprawach z życia codziennego, dlatego proponowane przez posłów rozwiązania dopuszczające doradców do występowania przed sądami rejonowymi uznają oni za niekonstytucyjne. – Doszliśmy do wniosku, że kwestia prostych czynności prawniczych mogłaby być uregulowana w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej. Naszym zdaniem świadczenie takich usług powinno być działalnością regulowaną. Dlatego zaproponowaliśmy wymogi m.in. co do wykształcenia prawniczego, ubezpieczenia OC, zarejestrowania – wymienia Dariusz Sałajewski. – Zgadzam się z orzeczeniami TK – mówi Rafał Dębowski z Naczelnej Rady Adwokackiej. – L[b]udzie, którzy idą po pomoc do magistra prawa, są przekonani, że to taki sam prawnik jak adwokat[/b] – wyjaśnia.

Doradcy prawni przygotowali własne propozycje, które stopniują uprawnienia w zależności od umiejętności potwierdzonych egzaminem. Prawnik po zdaniu egzaminu magisterskiego mógłby zajmować się tylko doradzaniem. Aby mieć kompetencje takie jak aplikant, musiałby zdać państwowy egzamin I stopnia, a takie jak adwokat zdobyłby po zdaniu egzaminu II stopnia. Poseł Kozdroń zdaje sobie sprawę z tego, przed jak trudnym zadaniem stoi jego komisja. – Tu jest praktyczna sprzeczność interesów. Złotego środka, z którego wszyscy byliby zadowoleni, na pewno nie uda się znaleźć – mówi.