Każde seminarium Jacka Welcha, byłego szef General Electric, przyciąga setki menedżerów chcących posłuchać człowieka, który nigdy nie bał się podejmować trudnych decyzji. Steve Jobs, prezes Apple'a, zaraża swych pracowników pasją i wizjonerstwem. Nawet jeśli narzekają na jego perfekcjonizm i narcyzm, to przyznają, że jak nikt potrafi przekonać, że niemożliwe jest możliwe.
– Możesz nie wierzyć w Chryslera, ale uwierzysz w Iacoccę – powtarzali w latach 90. XX wieku w USA nie tylko pracownicy firmy, którą podniósł z zapaści jej ówczesny prezes Lee Iacocca. Choć żaden z tych trzech słynnych menedżerów nie jest człowiekiem bez wad, nawet zagorzali krytycy nie odmawiają im charyzmy i umiejętności motywowania pracowników.
[srodtytul]Charyzma i coaching[/srodtytul]
Charyzma na pewno pomaga w przeprowadzeniu firmy przez trudne, niepewne czasy, gdy ludzie odruchowo szukają przywódcy. Problem w tym, że charyzmatycznych liderów nie ma zbyt wielu. Jak jednak podkreśla Robert Kozak, prezes firmy doradczej Brian Tracy International Polska, najnowsze badania dowodzą, że liderzy „wypełniający sobą cały pokój” owszem, porywają ludzi, ale na krótko. W długim terminie dużo bardziej skuteczni są przywódcy, którzy nie dają gotowych rozwiązań, ale potrafią jak [link=http://kariera.pl]coach[/link] tak pokierować ludzi, by sami znaleźli rozwiązania. – Lider wspiera ludzi, a jego rola jest bardziej usługowa niż zarządcza. Lee Iacocca pytał swych pracowników, co im przeszkadza aby być efektywnymi – przypomina Robert Kozak.
Potwierdza to amerykański guru zarządzania Jim Collins. Wraz z zespołem pracowników przeanalizował przypadki kilkunastu firm, które z dobrych stały się wspaniałe; zwrócił uwagę, że ich szefowie nie mieli rozdmuchanego ego, ale cechowało ich paradoksalne połączenie osobistej pokory z profesjonalną chęcią działania.