Około 3,86 tys. zł wynosiło przeciętne wynagrodzenie w większych firmach w lutym – podał wczoraj GUS. To o 4 proc. więcej niż w lutym 2013 r., a taka dynamika okazała się miłą niespodzianką. Analitycy rynkowi spodziewali się bowiem ok. 3,3-proc. wzrostu. Jeszcze w styczniu płace zwiększyły się o 3,4 proc., a w grudniu o 2,7 proc.
Jeszcze lepiej wypadły lutowe „podwyżki" w ujęciu realnym. Okazuje się, że po uwzględnieniu inflacji wzrost wynagrodzeń wyniósł 3,3 proc., czyli najwięcej od początku 2012 r. Nie oznacza to jednak, że w nadchodzących miesiącach należy się spodziewać powrotu do znacznych podwyżek płac, do jakich byliśmy przyzwyczajeni jeszcze np. w 2011 r.
– W lutym mieliśmy do czynienia z czynnikami jednorazowymi, takimi jak wypłaty premii i nagród w górnictwie. W marcu oczekujemy powrotu rocznej nominalnej dynamiki płac do ok. 3 proc. – zauważa Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank.
– Przedsiębiorstwa planują niewielkie podwyżki płac w tym roku, sytuacja pracowników na rynku pracy wciąż jest trudna, co ogranicza ich możliwości negocjacyjne w sprawie wysokości zarobków. To skłania nas do tezy, że w kolejnych miesiącach dynamika płac powróci do przedziału 3–4 proc. rok do roku – twierdzi też Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.
Mimo to na rynku pracy widać postępującą, choć bardzo powolną poprawę. W przedsiębiorstwach w lutym pracowało 5 mln 508 tys. osób, czyli o 0,2 proc. więcej niż rok wcześniej (choć wciąż o 0,6 proc. mniej niż dwa lata temu).