Przekonał się o tym Andrzej J., który przeszedł na emeryturę wojskową w 1989 r. Mimo że jego stopień wojskowy - starszy sierżant - był za niski do wykonywania funkcji powierzanych zwykle oficerom, do momentu przejścia na emeryturę nie został odwołany ze stanowiska kierownika klubu garnizonowego. Dlatego też zgodnie z ustawą z 10 grudnia 1993 r. o zaopatrzeniu emerytalnym żołnierzy zawodowych i ich rodzin (DzU z 2004 r. nr 8, poz.66) wystąpił o emeryturę należną oficerom. Powołał się przy tym na art. 5 w brzmieniu z 1994 r., kiedy to ustawa weszła w życie. Przepis ten uzależniał wówczas wysokość emerytury wojskowej od wysokości uposażenia należnego żołnierzowi na ostatnio zajmowanym stanowisku służbowym. Oznaczałoby to dla niego świadczenie wyższe o 2 tys. zł.
Zdaniem Sądu Najwyższego pojęcie ostatniego stanowiska pracy należy interpretować ściśle, przy czym powołał się na uchwałę z 12 lipca 2005 r. o sygn. IIUZP5/05. SN uznał jednak, że takie świadczenie mu się nie należy, gdyż tylko okresowo pełnił funkcję kierownika kantyny, a na co dzień był kinooperatorem jednostki. Na tej też podstawie powinno mu zostać przyznane świadczenie (sygn. IIUK198/06).