Rząd na ostatnim posiedzeniu przyjął zaktualizowany program „Solidarność pokoleń 50+". Wynika z niego, że w tym i następnych latach do urzędów pracy i organizacji pozarządowych trafią miliardy złotych na szkolenia i dofinansowania dla bezrobotnych po pięćdziesiątce.
– Moim zdaniem rząd powinien skupić się na tym, by przekonać pracodawców do zatrudniania osób z grupy 50+. Do tej pory nie było z tym najlepiej. Brakuje bowiem koordynacji szkoleń – komentuje Agnieszka Chłoń-Domińczak z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej, była wiceminister pracy.
Bez ochrony
Jej zdaniem dobrym pomysłem byłoby też stworzenie spójnego programu dla urzędów pracy. – Nie sądzę, aby potrzebne były kolejne ulgi dla pracodawców z tytułu zatrudnienia pracownika 50+, gdyż idąc w tym kierunku, zaraz będziemy musieli udzielać ulg ze względu na zatrudnienie każdej osoby, bez względu na jej wiek. Jedyną zmianą wartą rozważenia jest najpierw skrócenie, a później rezygnacja z ochrony przed zwolnieniem w wieku przedemerytalnym. Ta ochrona bardziej szkodzi pracownikom, niż im pomaga – dodaje Chłoń-Domińczak.
Sztuczne efekty
Inne problemy widzą organizatorzy szkoleń.
– Trzeba pamiętać, że zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego przeznaczone dla urzędów pracy są kierowane na pomoc dla wszystkich bezrobotnych, bez względu na ich wiek. Osoby z grupy 50+ skorzystają z nich więc w niewielkim stopniu – tłumaczy Jerzy Bartnicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Powiatowych Urzędów Pracy. – Tylko w wypadku otwartych konkursów, w których mogą uczestniczyć także organizacje pozarządowe, szkolenia czy inne usługi rynku pracy mogą zostać skierowane do wybranej grupy bezrobotnych – wskazuje.