Nie mam uprzedzeń do OFE

Nasze propozycje zmian w systemie emerytalnym zakładają, że każdy będzie decydować, co chce zrobić ze swoimi pieniędzmi – mówi minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak

Publikacja: 12.01.2010 03:33

Nie mam uprzedzeń do OFE

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Rz: Czy zmiany w systemie emerytalnym, które forsuje pani z ministrem finansów, zaczną obowiązywać jeszcze w tym roku?[/b]

Jolanta Fedak: Nie wiem, czy w ogóle zaczną obowiązywać. Ja nie patrzę na próbę obniżenia składek do Otwartych Funduszy Emerytalnych dogmatycznie. Jeśli ktoś będzie miał lepszą propozycję, która rozwiąże trzy kwestie, to się na nią zgodzę. A są to: zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa systemu, przez co rozumiem, że wysokość emerytury nie będzie zależna od tego, czy ktoś przechodzi na emeryturę w bessie czy w hossie na giełdzie, tak jakby grał w rosyjską ruletkę. Po drugie: podniesienie maksymalnie wysokości świadczeń przez obniżenie kosztów systemu. I po trzecie: zmniejszenie długu publicznego, czyli poprawienie tego, co w założeniu miało nie nastąpić, a nastąpiło.

[b]Ten projekt ma wielu przeciwników w samym rządzie. Minister Michał Boni ma do niego zasadnicze krytyczne uwagi, a premier pomysłu nie chce jednoznacznie poprzeć... [/b]

Rozpoczęliśmy konsultacje, podczas których wszyscy mogą się wypowiedzieć i podczas których zostanie wypracowane najlepsze rozwiązanie. Po to są konsultacje. Oczekuję propozycji i jestem na nie otwarta.

[b]Czy pani nie lubi OFE?[/b]

Nie, wręcz odwrotnie. Dla mnie instytucje finansowe są podstawą życia gospodarczego. Bardzo bym chciała, by obywatele mieli zaufanie do państwa i do funkcjonujących w nim instytucji. Nie rozmawiajcie ze mną, jakbym była dzieckiem z piątej klasy. Nie pytajcie, czy ja kogoś lubię czy nie. Instytucje finansowe, w tym OFE i PTE, wprost kocham, bo są krwiobiegiem gospodarki. I zmiany, jakie proponuję, nie wynikają z uprzedzeń, tylko z potrzeby rozwiązywania problemów szóstej pod względem wielkości gospodarki w Europie.

[b]Rząd zakłada w tym roku uzyskanie z prywatyzacji 25 mld zł. OFE są bardzo poważnymi graczami giełdowymi. Nie obawia się pani, że pomysł zmniejszenia składki do OFE może zachwiać programem prywatyzacji?[/b]

Dlaczego mam się tego obawiać, jeżeli dzisiaj OFE nie wykorzystują w pełni posiadanych możliwości? Wciąż limit inwestowania w akcje jest przez OFE wykorzystywany tylko w połowie.

[b]Ale przecież czym innym jest 40 proc. od składki w wysokości 7,3 proc. wynagrodzenia, a czym innym 40 proc. od 3 proc. składki.[/b]

PTE wciąż mają wolne możliwości inwestowania, a tego nie robią. A poza tym, gdy zdecydujemy o zmniejszeniu strumienia składki do OFE, to możemy pomyśleć o zmianie struktury inwestycyjnej funduszy. Pamiętajmy, że aktywa OFE nie zostaną uszczuplone, a jedynie będą wolniej przyrastać.

[b]A jak mógłby wyglądać portfel inwestycyjny po zmianach?[/b]

Mógłby być bardziej dynamiczny. Przecież gdy strumień pieniędzy będzie mniejszy, to skoki świadczeń będą niższe.

[b]Kiedy rozpoczął się pani zgodny duet z ministrem Jackiem Rostowskim?[/b]

W momencie powołania rządu w listopadzie 2007 r., podobnie jak z pozostałymi ministrami. Jeżeli chodzi o ministra Rostowskiego, to raz się zgadzamy, innym razem nie. Różniliśmy się ogromnie w kwestiach prowadzenia polityki prorodzinnej. Uważam zresztą, że jest to sto razy ważniejsze niż hipotetyczne wydłużanie wieku emerytalnego. I chociaż na prowadzenie mądrej i efektywnej polityki rodzinnej potrzeba dodatkowych pieniędzy, to warto je wydać, by poradzić sobie z problemami demograficznymi.

[b]Teraz proponuje pani kolejne zmiany, które dotyczą kwestii wypłaty emerytur z II filara. Miały to robić nowe instytucje, tzw. zakłady emerytalne. Pani proponuje wypłacić wszystkie pieniądze po osiągnięciu odpowiedniego wieku i emeryt zdecyduje już sam, co z tymi pieniędzmi zrobi?[/b]

Nie proponuję tego. Członek OFE będzie mógł wypłacić całość albo nadwyżkę środków, jeżeli uzbierał już na dwukrotność najniższej emerytury, dzisiaj to około 1350 zł. Dzięki temu w 2014 r. 65-latek pracujący przez 40 lat i zarabiający przeciętne wynagrodzenie ma zagwarantowaną emeryturę w wysokości 1350 zł i dodatkowo może wypłacić około 38 tys. Może, nie musi. Pieniądze może też przelać na konto w IKE i dalej oszczędzać. Idziemy w stronę rozwiązań, by każdy mógł zdecydować, co chce robić ze swoimi pieniędzmi. Podkreślam – swoimi pieniędzmi. Nie zmieniamy warunków umowy: OFE do momentu przejścia na emeryturę inwestują pieniądze. Ale później mamy wolną rękę i sami decydujemy, co z nadwyżkami naszych pieniędzy zrobić.

[b]Podkreśla pani, że te zmiany podniosą przyszłe świadczenia. A czy nie jest tak, że wszystkie propozycje pani i ministra Rostowskiego wynikają po prostu z kiepskiej kondycji budżetu, a nie z dbałości o przyszłość emerytów? [/b]

Myślą państwo, że można liczyć na bezpieczną emeryturę w państwie przygniecionym długiem publicznym? Budżet państwa nie jest kategorią abstrakcyjną. To są właśnie podatki wszystkich obywateli, które przeznaczamy między innymi na obsługę długu publicznego. Jeżeli system emerytalny generuje ogromny dług publiczny, to znaczy, że zamiast kierować środki wprost do obywateli, przeznaczamy środki na obsługę tego długu. Zatem nie możemy powiedzieć, że kwestia długu publicznego jest oderwana od zamożności obywatela. I dla nas równie ważne jest, by zapewnić jak najwyższe i stabilne świadczenia oraz by zmniejszyć dług publiczny. Już 12 lat temu twórcy reformy przestrzegali przed tym, że jeżeli moment przejścia ze starego do nowego systemu emerytalnego będzie generował wysoki dług publiczny, to należy od tej reformy odstąpić. Autorzy reformy w książce „Bezpieczeństwo dzięki różnorodności” przestrzegali, by reforma nie generowała długu publicznego. To było 12 lat temu. I jeżeli dzisiaj widzimy, jak niebezpiecznie ten dług narasta, to musimy coś zrobić. Twórcy reformy emerytalnej nie wiedzieli tego, co ja wiem teraz, po 12 latach funkcjonowania nowego systemu emerytalnego. Na początku reformy zakładano, że pójdą za nią następne, że pieniądze z prywatyzacji uzupełnią deficyt. Tak się nie stało. My mamy te doświadczenia, jestem tu i teraz, i dlatego musimy zweryfikować, czy proporcja składki przekazywanej do OFE w sytuacji, gdy równocześnie dotujemy stary i nowy system i rośnie dług publiczny, nie jest zbyt duża.

A jeżeli ta składka przez dziesięć lat tylko i wyłącznie powiększała dług publiczny, bo kupowano za nią obligacje, to oznacza, że nasza propozycja dla rynku finansowego nie będzie miała żadnego znaczenia, wręcz odwrotnie, może jedynie zmniejszyć dług publiczny. Przypominam, że OFE nadal mogą inwestować na giełdzie, bo w tej części nie wprowadzamy żadnych zmian.

[b]Czy nie prościej wyłączyć dotację do OFE z długu publicznego? Może warto spróbować...[/b]

Jeżeli dobrze rozumiem, proponujecie państwo, aby kredyt hipoteczny Kowalskiego na zakup mieszkania nazwać zobowiązaniem mieszkaniowym? Wtedy zapewne nie będzie go musiał płacić. Bądźmy poważni! Nie jestem największą specjalistką od długu publicznego, ale moim zdaniem od zmiany definicji nie zmieniają się atrybuty długu publicznego. Jeśli zmienimy definicję, to przestanie być drogi, nie będzie dławił gospodarki? Nie będzie konkurował z przedsiębiorstwami o kredyt?

[b]Wciąż szukamy wspólnego wymiaru pomysłu zabrania części pieniędzy OFE.. [/b]

Ale my nie zabieramy OFE części środków, tylko zmniejszamy ich strumień. To, co do tej pory miały, mają. Chcemy tylko, by w przyszłości dostawały 3 proc. składki emerytalnej, a nie 7,3.

[b]Ale fizycznie chcecie te pieniądze zabrać i przekazać do ZUS. Czy pani wierzy, że państwo lepiej będzie zarządzać pieniędzmi niż instytucje finansowe?[/b]

Jeszcze raz powtarzam: nie zabieramy OFE żadnych środków. Nie na tym polega operacja.

[b]A inne przepisy, czy zamierza pani zlikwidować osobne systemy emerytalne służb mundurowych, sędziów, górników, prokuratorów?[/b]

Te przepisy są w gestii innych ministrów, których też proszę o to pytać. Ale uważam, że jeśli dotujemy wszystkie systemy emerytalne, to per capita dotacje powinny być w tej samej wysokości. A u nas najniżej dotowany jest system krusowski, potem powszechny, a potem lawinowo rosną dotacje do systemów zawodowych. Potrzebna jest unifikacja. [ramka]Jolanta Fedak – absolwentka Wydziału Nauk Politycznych na Uniwersytecie Wrocławskim. Karierę polityczną zaczynała od kierowania biurem PSL w Zielonej Górze. Od 1998 r. pełniła funkcję wicemarszałka województwa lubuskiego, od 2001 r. wicewojewody lubuskiego. Była też sekretarzem gminy w Krośnie Odrzańskim. [/ramka]

[b]Rz: Czy zmiany w systemie emerytalnym, które forsuje pani z ministrem finansów, zaczną obowiązywać jeszcze w tym roku?[/b]

Jolanta Fedak: Nie wiem, czy w ogóle zaczną obowiązywać. Ja nie patrzę na próbę obniżenia składek do Otwartych Funduszy Emerytalnych dogmatycznie. Jeśli ktoś będzie miał lepszą propozycję, która rozwiąże trzy kwestie, to się na nią zgodzę. A są to: zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa systemu, przez co rozumiem, że wysokość emerytury nie będzie zależna od tego, czy ktoś przechodzi na emeryturę w bessie czy w hossie na giełdzie, tak jakby grał w rosyjską ruletkę. Po drugie: podniesienie maksymalnie wysokości świadczeń przez obniżenie kosztów systemu. I po trzecie: zmniejszenie długu publicznego, czyli poprawienie tego, co w założeniu miało nie nastąpić, a nastąpiło.

Pozostało 90% artykułu
Sądy i trybunały
Rezygnacja Julii Przyłębskiej to jest czysta kalkulacja
Sądy i trybunały
Nowy plan Adama Bodnara. Sędziom mają pomagać studenci prawa
Prawo na świecie
Jest wyrok sądu ws. Romana Polańskiego i brytyjskiej aktorki
W sądzie i w urzędzie
Upoważnienie do konta bankowego na wypadek śmierci. Jak zrobić to zgodnie z prawem?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Prawo
Czy Szymon Hołownia studiował w Collegium Humanum? Eksperci tłumaczą
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska