Wczoraj w sejmowej komisji nadzwyczajnej odbyło się wysłuchanie publiczne dotyczące drugiej transzy deregulacji. Obejmuje ona 91 zawodów. Wśród ich przedstawicieli znaleźli się: inżynierowie budownictwa, architekci, urbaniści, doradcy podatkowi, rzeczoznawcy samochodowi, diagności samochodowi, biegli rewidenci, aktuariusze, brokerzy ubezpieczeniowi oraz księgowi.
Początkowo sala pękała w szwach. Do dyskusji zgłosiło się bowiem 100 uczestników, począwszy od organizacji zawodowych, samorządowych, skończywszy na osobach fizycznych. Część z nich jednak zrezygnowała z prezentacji swojego stanowiska. Większość była przeciwna deregulacji.
– To nie będzie deregulacja zawodu urbanisty, tylko jego dereglamentacja prowadząca do jego likwidacji – uważa prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista.
Podobnego zdania byli przedstawiciele izb urbanistów z całej Polski. Zgodnie protestowali przeciwko propozycji likwidacji samorządu zawodowego urbanistów.
– Po deregulacji nie przybędzie miejsc pracy – tłumaczył Jacek Sztechman, prezes Krajowej Rady Izby Urbanistów. – Zdestabilizuje ona natomiast pracę administracji publicznej. Miejscowe plany będą bowiem opracowywać osoby niemające właściwego przygotowania. Według prof. Marka Chmaja zawód urbanisty ma wszystkie cechy zawodu zaufania publicznego. Z tego powodu propozycja likwidacji samorządu zawodowego narusza m.in. art. 2 konstytucji. W posiedzeniu uczestniczyło liczne grono inżynierów budownictwa. Wielu z nich zwracało uwagę na niebezpieczeństwo płynące ze skrócenia m.in. praktyk zawodowych przy zdobywaniu uprawnień projektowych oraz zaliczanie na ich poczet praktyk studenckich.