Wybory parlamentarne: Na czym polega metoda d'Hondta?

Metoda d'Hondta to obowiązujący w obecnej ordynacji wyborczej w wyborach do Sejmu sposób dzielenia mandatów w parlamencie. Konieczność jej stosowania wynika z tego, że wybory do Sejmu są - zgodnie z konstytucją - wyborami proporcjonalnymi.

Aktualizacja: 16.09.2023 06:25 Publikacja: 12.10.2019 00:01

Wybory parlamentarne: Na czym polega metoda d'Hondta?

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

arb

Dzięki metodzie d'Hondta możliwe jest rozstrzygnięcie, do których komitetów trafią mandaty "ułamkowe" - gdyby bowiem dokonać prostego podzielenia liczby oddanych w wyborach głosów na partie, które przekroczyły próg wyborczy na liczbę mandatów do rozdzielenia, a następnie podziału wyników partii przez rezultat tego pierwszego działania - wyniki nie musiałyby być liczbami całkowitymi.

Metoda d'Hondta czyli sposób na to jak przyznać 3,84 mandatu

Dla przykładu: jeżeli w okręgu A na partie, które przekroczyły próg wyborczy oddano 1500 głosów a do rozdzielenia jest 8 mandatów jeden mandat przypadałby na 187,5 głosów. W efekcie - gdyby na partię 1 oddano 720 głosów, na partię 2 oddano 480 głosów, a na partię 3 - 300 głosów - np. partii 1 należałoby się 3,84 mandatu. Tymczasem liczba mandatów musi być wyrażona liczbą całkowitą.

Czytaj więcej

Dlaczego PiS może zyskać na starcie Jarosława Kaczyńskiego z Kielc

W celu rozwiązania tego problemu stworzono kilka metod stosowanych do podziału mandatów. Jedną z nich jest np. metoda Sainte-Lague'a (stosowana w Polsce przy wyborach do Sejmu w 2001 roku), która sprzyja ugrupowaniom, które w wyborach uzyskały mniejszą liczbę głosów. Z kolei metoda d'Hondta, która posłuży do podziału mandatów w nadchodzących wyborach, jest korzystniejszy dla partii, które uzyskają najwięcej głosów.

Dlaczego metoda d'Hondta służy większym partiom?

Dlaczego? Otóż w systemie d'Hondta mandaty rozdziela się dzieląc wyniki uzyskane przez partie przez kolejne liczby naturalne. Z uzyskanej w ten sposób grupy ilorazów wybiera się tyle najwyższych ilorazów ile mandatów jest do rozdzielenia.

W opisanym wyżej przykładzie dzielimy wynik komitetu 1 - 720 - przez 1,2, 3, 4 i 5 - i uzyskujemy ilorazy: 720, 360, 240, 180 i 144. Wynik komitetu 2 podzielony przez te same liczby daje ilorazy: 480, 240, 160, 120 i 96. Z kolei wynik komitetu 3 podzielony przez kolejne liczby naturalne daje ilorazy - 300, 150, 100, 75, 60.

Czytaj więcej

Bartłomiej Biskup: PO odbiera głosy Trzeciej Drodze, a nie PiS-owi

Największe osiem ilorazów (tyle ile mamy mandatów do podzielenia) to - 720, 480, 360, 300, 240 (dwukrotnie), 180 i 160. Oznacza to, że komitet 1 zdobędzie cztery mandaty, komitet 2 - trzy mandaty, a komitet 3 - 1 mandat.

W przypadku stosowania metody Sainte-Lague'a w jej klasycznej wersji liczbę uzyskanych głosów dzielilibyśmy przez kolejne nieparzyste liczby naturalne.

W naszym przykładzie po podzieleniu wyniku komitetu 1 przez 1,3,5 i 7 uzyskujemy ilorazy: 720, 240, 144, 103.

W przypadku komitetu 2 - 480, 160, 96, 69.

W przypadku komitetu 3 - 300, 100, 60, 43.

Mandaty przypadają więc ilorazom: 720, 480, 300, 240, 160, 144, 103, 100.

A więc przy przyjęciu tej metody rozdziału mandatów komitet 1 zachowuje cztery mandaty, ale już komitet 2 traci jeden mandat, na rzecz komitetu 3 - mimo że ten ostatni uzyskał wyraźnie gorszy wynik wyborczy.

W praktyce oznacza to, że przy zastosowaniu metody d'Hondta mandaty, które przy systemie skrajnie proporcjonalnym (bez progu wyborczego) przypadłyby ugrupowaniom, które w obecnym systemie nie przekroczyły progu wyborczego, trafiają przede wszystkim do ugrupowań, które uzyskały największe poparcie. W przypadku systemu Sainte-Lague'a rozkładają się bardziej równomiernie.

Takie działanie systemu d'Hondta widać było w wyborach z 2015 roku, w których PiS uzyskał 37,58 proc. głosów - ale zdobył 235 mandatów, tyle samo, co cztery lata później, gdy poparcie dla PiS wyniosło 43,59 proc. głosów. W 2015 roku PiS został bowiem beneficjentem sytuacji, w której do Sejmu nie weszły Zjednoczona Lewica (7,55 proc. głosów, startowała jako koalicja z progiem 8 proc.) oraz KORWiN (4,76 proc.) i Razem (3,62 proc.). Większość mandatów "zwolnionych" przez te partie trafiło w 2015 roku do PiS.

Dzięki metodzie d'Hondta możliwe jest rozstrzygnięcie, do których komitetów trafią mandaty "ułamkowe" - gdyby bowiem dokonać prostego podzielenia liczby oddanych w wyborach głosów na partie, które przekroczyły próg wyborczy na liczbę mandatów do rozdzielenia, a następnie podziału wyników partii przez rezultat tego pierwszego działania - wyniki nie musiałyby być liczbami całkowitymi.

Metoda d'Hondta czyli sposób na to jak przyznać 3,84 mandatu

Pozostało 89% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
PiS i Suwerenna Polska zjednoczone. "Działanie pod wspólnym sztandarem ma najwyższy cel"
Polityka
Radykalna zapowiedź Tuska ws. migracji. Chodzi o prawo do azylu
Polityka
Michał Kolanko: Konwencja PO w cieniu korespondencyjnej rywalizacji prezydenckiej
Polityka
Tusk na konwencji Koalicji Obywatelskiej w Warszawie: Przestrzegam, to dopiero początek