W Sejmie trwają prace nad tzw. tarczą antykryzysową, czyli pakietem ustaw, które mają pomóc firmom, dotkniętych skutkami walki z pandemią koronawirusa. Zdaniem biznesu, bezpośrednia pomoc dla firm i ich pracowników w zaproponowanej skali jest zdecydowanie za mała. Eksperci postulują też, by radykalnie uprościć pomoc oferowaną firmom, ponieważ wedle obecnych propozycji rządu są one ogromnie skomplikowane i wykluczające dla wielu podmiotów.
Dowiedz się więcej: Tarcza antykryzysowa jest uboga w realną pomoc
- My nie zgodzimy się na to, żeby zepchnąć koszty nadchodzącego kryzysu na pracowników. Przedstawiliśmy ponad 70 poprawek, które tę tarczę mogą nareperować - komentował w Polsat News Adrian Zandberg. - Natomiast w obecnej formie, to trzeba powiedzieć bardzo jasno, ta tarcza oznacza radykalne cięcie płac pracowników. Ta tarcza oznacza także brak zabezpieczeń dla osób, które tracą pracę - dodał.
- Mamy dzisiaj do czynienia z taką oto sytuacją, której nie było od lat - że będzie rosnąć bardzo mocno grupa osób bezrobotnych. My mamy w Polsce dziurawy system zasiłków dla bezrobotnych. Mamy system, w którym, po pierwsze, znaczna część bezrobotnych nie ma prawa do wsparcia, a po drugie to wsparcie jest na żenująco niskim poziomie. Za chwilę będziemy mieli potężne potrzeby, jeżeli chodzi o wsparcie Funduszu Pracy, jeżeli chodzi o wypłacanie środków dla ludzi, żeby mieli za co przeżyć - stwierdził polityk partii Razem.