– Sprawa jest jasna, USA muszą wrócić do porozumienia atomowego – oświadczył wiceminister irańskiego MSZ Abbas Araghchi przed wtorkowym spotkaniem w Wiedniu. Zebrały się tam delegacje ekspertów – sygnatariusze porozumienia atomowego z Iranem (JCPOA) z udziałem reprezentanta UE. Łączy ich wspólny cel, jakim jest rewitalizacja porozumienia, które stało się martwą literą po wycofaniu się z niego USA przez Donalda Trumpa. Nowy amerykański prezydent prezentuje odmienną strategię.
Kto zrobi pierwszy krok
– Oczekujemy, że głównymi kwestiami, które zostaną omówione w ciągu najbliższych dni, są kroki nuklearne, które Iran musiałby podjąć, aby przywrócić zgodność z warunkami JCPOA, oraz kroki łagodzące sankcje podjęte przez Stany Zjednoczone – wyjaśniła dzień przed wiedeńskimi rozmowami Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu. Jest to jasna deklaracja, podobnie jak stanowisko Teheranu. O kompromis jest w tej sytuacji niezwykle trudno.
Celem zawartego w 2015 roku układu było uniemożliwienie konstrukcji przez Iran broni jądrowej. W zamian za stopniowe znoszenie wcześniej nałożonych sankcji Teheran zobowiązał się do zaprzestania wzbogacania uranu. Jednak trzy lata później administracja Donalda Trumpa doszła do wniosku, że porozumienie jest mało skuteczne i naraża na szwank bezpieczeństwo Izraela, co od dawna głosili Izraelczycy.
Waszyngton wycofał się więc z układu. Nie pasował do nowego planu dla Bliskiego Wschodu i nie było w nim miejsca dla współpracy z Iranem zarabiającym miliardy na eksporcie ropy, co pozwalało na finansową i bezpośrednią pomoc militarną szyickiemu Hezbollahowi w Libanie i Syrii, oddziałom bojowników szyickich w Iraku, a także rebeliantom Huti w Jemenie.
Prezydent Biden oferuje negocjacje z Iranem w zamian za przestrzeganie przez Teheran warunków JCPOA. Nie ma na razie mowy o politycznych warunkach związanych z aktywnością Iranu w regionie Bliskiego Wschodu. Zdaniem ekspertów te jednak pojawią się w późniejszym terminie.