Mesko to posiadający niemal stuletnią tradycję producent amunicji i rakiet, zaopatrujący polskie siły zbrojne.
Zawiadomienie do prokuratury senator złożył w połowie marca. Dotyczy ono dwóch projektów realizowanych przez Mesko, noszących nazwy 44,7 i 400.
Kontrowersyjny zakup
Pierwszy realizowany jest w trybie tzw. podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa. Zdaniem senatora w 2017 r. Mesko, realizując ten projekt, kupiło za granicą urządzenia do produkcji amunicji i prochu, płacąc za nie 2 mln euro, czyli według dzisiejszego kursu 9 mln zł. „Większość z tych maszyn składowana jest w nieodpowiednich warunkach w jednym z magazynów i de facto niszczeje" – pisze senator w zawiadomieniu do prokuratury. Jego zdaniem „na skutek zaniedbań i opóźnień w realizacji inwestycji modernizacyjnych w zakładzie nie doszło do ich uruchomienia i wykorzystania", w związku z czym urządzenia straciły już gwarancję.
Brejza wysłał też pismo do wicepremiera ds. bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego. Tam warunki składowania kosztownych maszyn nazywa „skandalicznymi".
Co na to Mesko? Zdaniem firmy zarzuty Brejzy nie mają potwierdzenia w faktach. „Maszyny przechowywane są w odpowiednich warunkach magazynowych, zgodnie ze wskazaniami dostawców, a ich stan techniczny nie ulega z tego powodu pogorszeniu" – informuje nas dział marketingu Mesko. „Zadanie to nie zostało zakończone. Spółka podejmuje starania, aby inwestycja została jak najszybciej dokończona, a gwarancja na wymienione maszyny odnowiona" – dodaje.