Jest prawie pewne, że 18 grudnia w Sejmie zostanie powołana nie tylko komisja badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy, ale też komisja śledcza, która zajmie się nieprawidłowościami w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Chodzi głównie o aferę gruntową w Ministerstwie Rolnictwa oraz sprawę byłej posłanki Beaty Sawickiej.
Komisja powstanie, bo PO będzie mieć przy jej powoływaniu poparcie koalicjanta. Głosowanie „za” deklaruje też LiD. PiS już zgłasza sprzeciw. Powód, to proponowany przez Platformę układ sił.
Komisja ma bowiem, podobnie jak ta ds. Barbary Blidy, liczyć siedmiu członków: trzy osoby z PO, dwie z PiS oraz po jednej z LiD i PSL. – Na pewno nie będziemy blokować powstania komisji śledczej ds. CBA, bo nie mamy nic do ukrycia – mówi Małgorzata Sadurska z PiS. – Chcemy jednak, by to była komisja śledcza, a nie sąd kapturowy.
Jej klub domaga się, by komisja liczyła nie siedmiu, a dziewięciu członków. Po trzech dla PO oraz PiS, dwóch dla LiD i jednym dla PSL. – To, co proponujemy, najlepiej odzwierciedla podział sił w parlamencie – ucinają dyskusję politycy PO.
Wniosek o powołanie komisji Platforma złożyła już tydzień temu. Do tej pory druk sejmowy nie ujrzał światła dziennego. Okazuje się, że sejmowi legislatorzy mają wątpliwości, czy zapisany w projekcie zakres prac nowej komisji nie jest sformułowany zbyt szeroko. Gdyby tak było, uchwała o jej powołaniu mogłaby zostać unieważniona przez Trybunał Konstytucyjny. Tak jak to nastąpiło w zeszłej kadencji w przypadku komisji śledczej, która badała prywatyzacje w sektorze bankowym.