Reklama

Ta wojna przynosi wyłącznie straty

Wszyscy są zmęczeni politycznym kontredansem wokół ratyfikacji.

Publikacja: 26.03.2008 22:12

Dyskusja o ratyfikacji dokumentu z Lizbony została przeniesiona na najwyższy szczebel władzy. Do rozmów mają usiąść prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk. I bardzo dobrze, bo Polacy mają już dosyć tego sporu, a gołym okiem widać, że kluby PiS i PO nie są w stanie same przełamać impasu.

Dotychczasowe zabiegi obu partii, aby doprowadzić do ratyfikacji, przypominają rodzaj tańca: ukłon, krok w bok, krok do przodu i dwa kroki do tyłu. Ukłon to zapewnienie, że wszyscy chcą kompromisu i że trzeba rozmawiać, aby go uzyskać. Krok do przodu to ustalanie terminu spotkania zwaśnionych stron. Krok w bok to zaprezentowanie nowych, rzekomo kompromisowych propozycji. A potem następują dwa kroki wstecz, gdy okazuje się, że propozycje ani nie są nowe, ani kompromisowe i zupełnie nie posuwają sprawy ratyfikacji do przodu.

Tymczasem w interesie obu partii jest jak najszybsze porozumienie, bo na konflikcie, którego przyczyn większość Polaków w ogóle nie rozumie, tracą i PiS, i PO.

Prawo i Sprawiedliwość nie zdołało wytłumaczyć Polakom, dlaczego bez uchwalenia specjalnej ustawy, która być może będzie niezgodna z konstytucją, nie może poprzeć ratyfikacji traktatu. Nawet część wyborców PiS nie akceptuje wojny, którą wywołała ta partia. Sytuacji nie poprawiło orędzie prezydenta. Przeciwnie, zostało ono odebrane jako zaangażowanie głowy państwa po jednej stronie konfliktu – po stronie PiS. Autorytet prezydenta na pewno na tym nie zyskał, a przecież Lech Kaczyński nie ma rewelacyjnych notowań w społeczeństwie. Jeżeli zaś prawdą jest, że z powodu antyniemieckich wątków w orędziu może nie dojść do rozmów Lecha Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel na temat wprowadzenia Ukrainy do NATO, to bilans wojny o traktat robi się zdecydowanie negatywny.

Ale PO również traci na tym konflikcie. Co prawda dotychczas miała po swojej stronie polską opinię publiczną. Ale łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Wystarczył jeden niefortunny sondaż na internetowej stronie partii, by zwaliły się na nią gromy za próbę manipulacji informacją. Poza tym przedłużająca się niepewność co do losów traktatu pogarsza pozycję naszego premiera w UE. Donald Tusk już musiał się tłumaczyć w Brukseli z zamieszania wokół tej sprawy. I dopóki nie dojdzie do ratyfikacji traktatu, dopóty szef rządu będzie świecił oczami za polską klasę polityczną. Bo Unię niewiele obchodzą tłumaczenia, że źli Kaczyńscy stwarzają problemy. W oczach brukselskich polityków za ewentualną porażkę traktatu odpowiedzialny będzie premier. Dlatego czas najwyższy na ustępstwa obu stron i zamknięcie całej sprawy.

Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Polityka
Demonstranci zagłuszali Jarosława Kaczyńskiego przed pomnikiem smoleńskim. Nazwał ich zbrodniarzami
Polityka
Spotkanie Karola Nawrockiego z Wołodymyrem Zełenskim. Kancelaria Prezydenta wskazała miejsce
Polityka
Polskie myśliwce MiG-29 dla Ukrainy. Kosiniak-Kamysz: „Chcemy to sfinalizować jak najszybciej”
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Sondaż. Tylko cztery partie w Sejmie. Ugrupowanie Grzegorza Brauna mocno w górę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama