– Ponad nami jest ojczyzna z językiem i tradycją, z miejscem i kulturą. Jest państwo, nasz wielki wspólny dom. Powyżej są ogólnoludzkie wartości: dobro i prawda, wolność, sprawiedliwość i solidarność. Chcemy im służyć, wzbogacać je i do nich dążyć – oświadczył w 2016 roku Kornel Morawiecki, legendarny opozycjonista, wybrany do Sejmu z list Kukiz’15. Zapowiedział stworzenie własnego koła parlamentarnego i partii Wolni i Solidarni. I rzeczywiście, partia została zarejestrowana w listopadzie 2016 roku, a jej historia dobiegła właśnie końca.
Czytaj więcej
Poseł niezrzeszony Kornel Morawiecki tworzy w Sejmie własne koło poselskie o nazwie "Wolni i Soli...
12 czerwca podjęła uchwałę w sprawie zmiany swojej nazwy na Demokracja. Teoretycznie wciąż istnieje, ale jej szyld nic nie mówi już wyborcom i nie kojarzy się z Morawieckim. To w praktyce zakończenie bytu partii, która za rządów PiS była ważnym elementem sejmowej polityki.
Początki partii Wolni i Solidarni są mało chlubne. Powodem jej powstania „głosowanie na dwie ręce” Małgorzaty Zwiercan
Jej historia zaczęła się w 2016 roku, gdy ówczesna posłanka Kukiz’15 Małgorzata Zwiercan zagłosowała w Sejmie na dwie ręce, oddając głos za nieobecnego na sali Kornela Morawieckiego. Została usunięta z klubu, a wraz z nią odeszli inni posłowie Kukiz’15: Ireneusz Zyska i właśnie Morawiecki.
Ten ostatni, choć dopiero w 2015 roku zadebiutował jako poseł, był w polskiej polityce postacią niezwykłą za sprawą działalności w PRL, gdy był legendarnym przywódcą Solidarności Walczącej. To głównie z tego powodu w 2015 roku powierzono mu funkcję marszałka seniora. W dodatku, w chwili odejścia z klubu Kukiz’15 był ojcem wicepremiera w rządzie PiS Mateusza Morawieckiego. To wszystko mogło dawać nadzieję na budowę wpływowej formacji.