Akta polskiego śledztwa znajdują potwierdzenie w słowach katarskiego terrorysty Chalida Szejka Mohammeda, jednego z organizatorów zamachów na World Trade Center z września 2001 r. W ujawniomym na początku kwietnia raporcie Międzynarodowego Czerwonego Krzyża dotyczącym tajnych więzień CIA zamieszczono jego relację. – W pewnym momencie widziałem śnieg na ziemi – mówił. – Myślę, że tym krajem była Polska. Tak myślę, bo raz dostałem butelkę wody z nieodlepioną etykietką. Był na niej adres e-mailowy kończący się skrótem „.pl”. Także system centralnego ogrzewania był przestarzały, taki, jakiego można oczekiwać tylko w byłych krajach bloku komunistycznego – przekonywał terrorysta.
[srodtytul]Rząd Millera zaprzeczał[/srodtytul]
Po atakach z 11 września 2001 r. Polska deklarowała wsparcie dla USA w wojnie z terroryzmem. Gorącym orędownikiem udziału Polski w wojnach w Afganistanie i Iraku był prezydent Aleksander Kwaśniewski. Polska jednak od początku zaprzeczała, jakoby pomagała Amerykanom w przetrzymywaniu osób podejrzanych o terroryzm.
W 2005 r. zachodnie media zaczęły spekulować o tajnych więzieniach CIA w Polsce za czasów, gdy premierem był Leszek Miller.
Zbigniew Siemiątkowski, który w latach 2002 – 2004 kierował Agencją Wywiadu, pytany jesienią 2005 r. o loty CIA do Szyman, bagatelizował sprawę, mówiąc, że „słyszał o lotach, ale talibów w Klewkach”.
Siemiątkowski później kilka razy zmieniał zdanie. Już w grudniu 2005 roku przyznał, że CIA latało do Polski. Ujawnił nawet, że amerykańscy agenci mieli dostęp do dwóch stref na terenie RP. Zaprzeczał jednak, by w Polsce przetrzymywano terrorystów. – Trudno sobie wyobrazić, żebym na terenie gospodarstwa, którym zarządzałem, wiedział wszystko, ale też trudno, aby tego typu rzeczy działy się poza wiedzą szefostwa AW – mówił.