Jak Sławomir Nitras słowem walczy

37-letni polityk Platformy gra ostro, choć głównie na regionalnym podwórku – w Szczecinie. Ostatnio przegrywa

Aktualizacja: 05.11.2009 07:36 Publikacja: 04.11.2009 20:54

Sławomir Nitras poproszony przez „Rz” o komentarz do serii przegranych procesów odpowiedział: – To j

Sławomir Nitras poproszony przez „Rz” o komentarz do serii przegranych procesów odpowiedział: – To jest pana teza, więc niech ją sobie pan udowadnia

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Europoseł, wcześniej poseł, szef partii w Szczecinie – Sławomir Nitras to wpływowy działacz PO. Występuje w licznych procesach związanych z ochroną dóbr osobistych – z równym zapałem chronił swoje dobra, jak naruszał cudze.

W ubiegłym tygodniu prawomocnie przegrał sprawę z Przemysławem Kazanieckim, byłym dyrektorem gabinetu marszałka województwa zachodniopomorskiego. Sąd nakazał Nitrasowi opublikowanie przeprosin w mediach. Dlaczego? Dwa lata temu Nitras dyskredytował go publicznie, twierdząc wbrew faktom, że Kazaniecki został wyrzucony z pracy dyscyplinarnie. Nie ma on wątpliwości, że Nitras wyreżyserował atak na niego, żeby odwrócić uwagę od odpowiedzialności PO za dwie afery w urzędzie marszałkowskim, które ujawnił.

Prawnik wygrał już z Nitrasem w sądzie cywilnym, ale bezskutecznie ściga go karnie o oszczerstwo (sprawa cywilna dotyczyła zniesławienia). Nitras najpierw zasłaniał się immunitetem posła, obecnie – europarlamentarzysty. – Nie odpuszczę Nitrasowi – zapowiada Kazaniecki. – To niby groźne zwierzę polityczne, ale jak mu ktoś powie "sprawdzam", okazuje się, że to papierowy tygrys.

[srodtytul]Mocne słowa [/srodtytul]

Nitras przegrał we wrześniu proces ze szczecińską "Gazetą Wyborczą" (ten wyrok nie jest prawomocny). Poszło o publikację zapisu rozmowy szefa Rady Miasta w Świnoujściu Zbigniewa Pomieczyńskiego z PSL i prezydenta miasta Janusza Żmurkiewicza, związanego z SLD. O Nitrasie padły mocne słowa ("To jest jeden łobuz. Ten s... cię szantażował"). Zapis upubliczniło wiele mediów, ale Nitras pozwał tylko "GW".

– Zachował się jak cenzor – ocenia Jolanta Kowalewska, dziennikarka "Gazety Wyborczej". – Gdyby sąd przyznał mu rację, oznaczałoby to, że światła dziennego nie ujrzałyby np. ani taśmy posłanki Beger, ani Oleksy – Gudzowaty. Sąd oddalił pozew europosła, który żądał od gazety przeprosin i 10 tys. zł na Caritas. A samorządowcy pozwów się nie doczekali. – Bo mnie przeprosili – twierdzi Nitras.

– Pierwsze słyszę – dziwi się Żmurkiewicz.

– Gdybym przepraszał, to chyba bym o tym coś wiedział – zaprzecza Pomieczyński.

[srodtytul]Liczy się efekt [/srodtytul]

W 2007 r. przed wyborami na prezydenta Szczecina Nitras pomówił kandydatkę PiS prof. Teresę Lubińską o to, że jako minister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza umorzyła dług posłowi Samoobrony.

Nitras prawomocnie przegrał w sądzie, ale tuż przed ciszą wyborczą, więc przeprosiny wyniku głosowania już nie mogły zmienić. Wybory wygrał kandydat popierany przez PO – Piotr Krzystek (teraz jest już w partii).

W kampanii wyborczej okazało się, że Krzystek bezprawnie dostał mieszkanie komunalne, które potem wyjątkowo tanio odkupił. Sprawa prof. Lubińskiej mogła więc być przykrywką, do której Nitras sam się przyznał. – Gdy oskarżałem o to Lubińską, wiedziałem, że to nie ona podejmowała decyzję i że potem będę pewnie musiał przepraszać. Ale efekt został osiągnięty – mówił "Rz".

[srodtytul]Musiał przepraszać [/srodtytul]

W 2007 r. Nitras pomówił też Stanisława Stępnia, dyrektora szczecińskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych, kandydata PiS do parlamentu. Zarzucił mu malwersacje – sprzedaż nieruchomości poniżej wartości rynkowej. Prawomocny wyrok nakazał mu przeproszenie Stępnia (ten do Sejmu się nie dostał).

Podobnie było z Dariuszem Więcaszkiem, członkiem rady nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Nitras, chcąc doprowadzić do zmian w składzie rady, pomówił go publicznie, twierdząc, że w stanie wojennym czytał dzienniki w telewizji. To nieprawda. Nitras znów – zgodnie z prawomocnym wyrokiem – musiał przepraszać, ale cel osiągnął – Więcaszek zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej.

– Nie postępowałem zgodnie z wytycznymi PO, więc trzeba mnie było zdyskredytować. Pan Nitras ma taki sposób działania w polityce – przez pomówienie – mówi Więcaszek.

– W Szczecinie nie jest tajemnicą, że pan Nitras działa brutalnie, po trupach do celu – podkreśla lider SLD Grzegorz Napieralski. – Uważam, że to, co robi, jest nieprzyzwoite.

[srodtytul] Dyscyplina przez esemesa [/srodtytul]

W PO jednak bronią lidera. – Nie oceniam Sławka przez pryzmat procesów, tylko przez to, jak jest zaangażowany w sprawy Platformy – zaznacza posłanka tej partii Magdalena Kochan, która dodaje, że nie tylko "podziwia Sławomira Nitrasa", ale też uważa, że "jako polityk ma przed sobą wielką przyszłość".

– Jest temperamentnym, bardzo zaangażowanym w działanie politykiem, a ktoś taki może czasem powiedzieć słowo za dużo – tłumaczy poseł Sebastian Karpiniuk, tymczasowy szef regionalnej PO. – Życzę innym partiom takich postaci jak pan Nitras. Może czasami z gorącą głową, ale tak jak on aktywnych w sprawach regionu. Polityka to także ostre spory i od tego są niezawisłe sądy, żeby je rozstrzygały. A jeśli panu Nitrasowi zdarzyły się takie sprawy, to na pewno wyciąga z nich wnioski.

Kochan zastrzega, że nie pochwala coraz ostrzejszego języka w życiu publicznym, ale podkreśla, że to dotyczy wielu polityków. – Proponuję więc podsumować także innych, zamiast skupiać się na Sławku Nitrasie. Karpiniuk: – To wyborcy oceniają polityków, a on dosłownie zmiażdżył w wyborach wszystkich swoich przeciwników politycznych.

Jak Nitras komentuje serię sądowych porażek? – To jest pana teza, więc niech ją pan sobie udowadnia – uciął.

W ślad za rozmową przyszedł od niego esemes: "Nienawiść zaślepia Panu oczy. Musi Pan uważać. Jeśli proces (z "Gazetą Wyborczą" – red.) jest dla Pana kolejnym dowodem na moją nieprawdomówność, mimo że obrażali mnie inni, a ja nic nie mówiłem, to musi się Pan zastanowić. Poważnie zastanowić".

Dotąd esemesy od Nitrasa dostawali tylko politycy, którzy go krytykowali, np. poseł PO ze Szczecina Arkadiusz Litwiński. Ale – jak oświadczał – nie chce wracać do sprawy dyscyplinującego esemesa, w którym Nitras napisał m.in.: "To ja was stworzyłem!".

[srodtytul]Perspektywa na sądową salę [/srodtytul]

Nitras w sądzie walczy też o ochronę swoich dóbr osobistych. Przed czerwcowymi eurowyborami pozwał senatora niezależnego (wcześniej z PO) Krzysztofa Zarembę, który publicznie pytał go m.in. o kontakty biznesowe z firmami, z którymi związani są członkowie jego rodziny, głównie szwagier – szczeciński radny (Zaremba wnioskował o kontrolę CBA, którą wszczęto we wrześniu). Zarzucił Nitrasowi, że jest "głównym kadrowym" w regionie.

Sąd w prawomocnym wyroku nakazał Zarembie przeprosić za nieudowodnioną uwagę, że "Zbigniew Chlebowski chciał usunąć Nitrasa z Sejmowej Komisji Skarbu Państwa", ale pozostałe zarzuty, w tym najważniejsze dla Nitrasa, oddalił. W odpowiedzi Nitras zapowiedział w mediach, że zaraz po eurowyborach wystąpi o uchylenie immunitetu Zarembie, bo chce mu wytoczyć proces karny. – Immunitet jakoś wciąż mam – mówi senator.

Nitras prawomocnie wygrał również z posłem PiS ze Szczecina Joachimem Brudzińskim. Przed wyborami parlamentarnymi w 2007 r: – Pan Nitras poczuł się urażony moją wypowiedzią w Radiu Szczecin, w której stwierdziłem, że jedyne, co może załatwić dla regionu, to swoim kolegom. Nie mogłem przedstawić na to dowodów, więc to ja przepraszałem jego. Ale co innego ostre oceny polityczne, a co innego świadome oszczerstwa – uważa polityk PiS. Jak ocenia postępowanie Nitrasa? – To nie polityka, tylko makiawelizm polityczny. Może sprawdza się on na krótką metę, ale w dłuższej perspektywie odbiera politykowi wiarygodność.

A w perspektywie szykują się kolejne rozprawy. Komentując przegrany proces z Kazanieckim, Nitras powiedział PAP: "W życiu czasem tak bywa, że nawet nędzne postacie trzeba przepraszać".

W odpowiedzi Kazaniecki szykuje kolejny pozew i zauważa: – To niesłychane, na co ten człowiek sobie pozwala.

[ramka][b]dr Wawrzyniec Konarski, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego[/b]

Jest takie znane powiedzenie: "W każdej plotce jest odrobina prawdy". I ci, którzy posługują się pomówieniem, korzystają z tego, że wielu ludzi właśnie tak myśli. I pomawiający osiągają swój cel. To efekt tabloidyzacji życia politycznego. Powstaje społeczne przyzwolenie na to, by politycy obrzucali się inwektywami. Bo polityków wprawdzie się u nas nie lubi, ale jednak chętnie obserwuje. A jeśli tak, to ich zachowania – w coraz większym stopniu oparte na ostrej, nawet prymitywnej, formie – stają się coraz powszechniejsze, ponieważ ostry atak to nie tylko metoda walki politycznej, ale również sposób na zaistnienie w przestrzeni publicznej. Nie zgadzam się przy tym z poglądem, że jeśli polityk ma poparcie wyborców, a zachowuje się kontrowersyjnie, to nie ma problemu. Skuteczność w polityce nie może się sprowadzać wyłącznie do wyborczych kalkulacji. [/ramka]

[ramka][b]dr Waldemar Urbanik, socjolog z Wyższej Szkoły Humanistycznej TWP, Szczecin [/b]

Posługiwanie się pomówieniem w polityce tym bardziej się opłaca, im mniej wydolny jest system prawny. W Polsce dość łatwo powiedzieć, że ktoś jest nieomal złodziejem, a proces oczyszczania z zarzutów jest bardzo długi. Dlatego zamierzony efekt – dyskredytacja przeciwnika – łatwo osiągnąć. Oczywiście, politycy wszystkich partii mówią, że to niedopuszczalne, ale każda ma harcowników, którzy za przyzwoleniem liderów, milczącym lub wprost, tak robią. Dochodzi do dramatyzowania zdarzeń przez elity polityczne, mam na myśli nie tylko pomówienia, ale też bardzo silne, na granicy nieprawdy, przerysowywanie, udramatyzowanie niepowodzeń przeciwników. Jest prosta prawidłowość: im elity dojrzalsze, bardziej kompetentne i trwałe, tym mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia tych zjawisk. A nasze elity, po 20 latach demokracji, nie są jeszcze dojrzałe.[/ramka]

Europoseł, wcześniej poseł, szef partii w Szczecinie – Sławomir Nitras to wpływowy działacz PO. Występuje w licznych procesach związanych z ochroną dóbr osobistych – z równym zapałem chronił swoje dobra, jak naruszał cudze.

W ubiegłym tygodniu prawomocnie przegrał sprawę z Przemysławem Kazanieckim, byłym dyrektorem gabinetu marszałka województwa zachodniopomorskiego. Sąd nakazał Nitrasowi opublikowanie przeprosin w mediach. Dlaczego? Dwa lata temu Nitras dyskredytował go publicznie, twierdząc wbrew faktom, że Kazaniecki został wyrzucony z pracy dyscyplinarnie. Nie ma on wątpliwości, że Nitras wyreżyserował atak na niego, żeby odwrócić uwagę od odpowiedzialności PO za dwie afery w urzędzie marszałkowskim, które ujawnił.

Pozostało 92% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"