Kodeks wyborczy do poprawki

Organizacje pozarządowe apelują o zmianę prawa. Chcą ograniczyć możliwość wyborczych nadużyć

Publikacja: 07.01.2012 02:16

Zdaniem organizacji pozarządowych wynik wyborów samorządowych może zależeć od kilku głosów. Stąd duż

Zdaniem organizacji pozarządowych wynik wyborów samorządowych może zależeć od kilku głosów. Stąd duże ryzyko nadużyć. Dlatego m.in. gminy i powiaty nie powinny same drukować swych kart wyborczych, bo to umożliwia fałszerstwo. Na zdjęciu lokal wyborczy w Wałbrzychu. W 2010 roku doszło w tym mieście do kupowania głosów

Foto: REPORTER/east news, Sławomir Woch Sławomir Woch

Organizacje pozarządowe proponują zmianę kodeksu wyborczego. Dziś kodeks nie dopuszcza do lokali zewnętrznych obserwatorów. W dodatku przepisy sprzyjają fałszerstwom, szczególnie w wyborach samorządowych.

Politycy Platformy Obywatelskiej nie mówią nie: chcą zorganizować w Sejmie debatę, z udziałem m.in. PKW i organizacji pozarządowych, która miałaby się zastanowić nad tym, jak zmienić przepisy wyborcze. - Taki przegląd kodeksu jest potrzebny - przyznaje w rozmowie z "Rz" senator Witold Gintowt-Dziewałtowski (w poprzedniej kadencji w SLD, w tej dostał się do Senatu z listy PO).

- Będziemy chcieli zorganizować takie spotkanie razem z parlamentarzystami, z którymi pracowaliśmy w podkomisji opracowującej kodeks wyborczy - dodaje.

Obserwatorzy nie tylko zagraniczni

Jesienią 201o r. podczas wyborów samorządowych doszło do licznych fałszerstw w Wałbrzychu. Do urn poszły osoby, którym płacono za poparcie kandydata PO. Sprawa zakończyła się unieważnieniem wyborów i prokuratorskim śledztwem. Do sądu trafiły już akty przeciwko osobom, które miały płacić po 20 złotych w zamian za oddanie głosu.

- Gdyby w lokalach w Wałbrzychu był obserwator, mógłby zauważyć, że jedna osoba przyprowadza kolejne grupki wyborców - tłumaczy Adam Sawicki z programu "Przeciw korupcji" Fundacji Batorego. - Zwłaszcza podczas wyborów samorządowych istnieje pole do nadużyć, bo tu kilka głosów może zdecydować o wygranej.

Dlatego najważniejszą zmianą, jaką proponują organizacje pozarządowe, jest wprowadzenie możliwości obserwowania wyborów przez przedstawicieli krajowych organizacji pozarządowych.

- W naszym prawie istnieje pewna luka - mówi Sawicki. - Ostatnim wyborom chciało się przyglądać Forum Młodych Dyplomatów. Organizacja takiej zgody nie otrzymała. Okazało się bowiem, że polskie prawo nie przewiduje możliwości przebywania w komisjach w dniu wyborów krajowych obserwatorów - wyjaśnia Sawicki.

Tymczasem to, jak w naszym kraju przebiega głosowanie, mogą obserwować przedstawiciele zagranicznych organizacji. Podczas ostatnich wyborów byli to m.in. przedstawiciele OBWE. Każdy komitet wyborczy może także wskazać swojego męża zaufania, który ma prawo w lokalu wyborczym obserwować przebieg głosowania. Jednak niezależny obserwator zgłoszony przez polską organizację takiej możliwości nie ma. Zmiana tego przepisu mogłaby utrudnić nadużycia.

Kto powinien drukować karty

Według ekspertów Fundacji pole do nadużyć istnieje także podczas zliczania głosów - gdy wybory organizuje gmina, a urzędujący wójt kandyduje. - Wtedy może być pokusa wpływania na wynik i dodatkowa kontrola niezależnego obserwatora mogłaby się tu okazać pomocna - ocenia Sawicki.

Zwraca uwagę, że dziś karty do głosowania samorządy drukują same dla siebie - urząd gminy dla wyborów władz gminy, powiat - także dla swoich.

Dlatego Fundacja Batorego proponuje, aby przenieść ten obowiązek o szczebel wyżej - by np. karty dla gminy drukował powiat, dla powiatu - województwo. Ograniczyłoby to pole do nadużyć polegające na dostępie obecnie rządzącej władzy do kart. Na przejrzystość wyborów wpłynęłoby także, zdaniem Sawickiego, gdyby PKW ujawniała nie tylko informacje o tym, ile jest w danej komisji głosów nieważnych, ale i powód tej nieważności.

- Wydaje się, że wyborcy, którzy chcą oddać głos, wrzucają raczej karty puste. Jeśli w jakiejś komisji jest dużo kart nieważnych np. z powodu zbyt dużej ilości skreśleń, to może to wskazywać na ingerencję osób trzecich. I takiej komisji warto by się przyjrzeć - mówi Sawicki.

Eksperci zwracają uwagę także na inne przepisy wyborcze, nie tylko te dotyczące ograniczania nadużyć: - Chcemy się zastanowić m.in. nad możliwością głosowania przez Internet, rozszerzenia możliwości głosowania korespondencyjnego - mówi Joanna Załuska z Fundacji Batorego.

Gintowt-Dziewałtowski: - Warto rozmawiać o wszystkich tych propozycjach. Choć jestem sceptyczny co do obserwowania wyborów przez zbyt dużą liczbę osób. Mógłby wówczas powstać tłok w lokalach, co wpłynęłoby nie najlepiej na komfort wyborców - ocenia.

Posłanka PO Halina Rozpondek, która w poprzedniej kadencji pracowała w komisji opracowującej kodeks wyborczy, mówi: - Działanie przepisów często ujawnia ich wady czy luki. Tak samo może być z kodeksem wyborczym. Dlatego taki przegląd na pewno się przyda.

Organizacje pozarządowe proponują zmianę kodeksu wyborczego. Dziś kodeks nie dopuszcza do lokali zewnętrznych obserwatorów. W dodatku przepisy sprzyjają fałszerstwom, szczególnie w wyborach samorządowych.

Politycy Platformy Obywatelskiej nie mówią nie: chcą zorganizować w Sejmie debatę, z udziałem m.in. PKW i organizacji pozarządowych, która miałaby się zastanowić nad tym, jak zmienić przepisy wyborcze. - Taki przegląd kodeksu jest potrzebny - przyznaje w rozmowie z "Rz" senator Witold Gintowt-Dziewałtowski (w poprzedniej kadencji w SLD, w tej dostał się do Senatu z listy PO).

Pozostało 88% artykułu
Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich